Świat

Czy w Warszawie powstała koalicja przeciwko Iranowi?

Sekretarz stanu USA Mike Pompeo i minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz Sekretarz stanu USA Mike Pompeo i minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Stało się dokładnie to, czego Polska chciała uniknąć. Warszawska konferencja na temat pokoju na Bliskim Wschodzie była tak przesycona wojowniczą retoryką, że zostanie odebrana jako narada wojenna.

Amerykanie nie przebierali w słowach. Nie posługiwali się językiem dyplomacji, a raczej politycznego przekazu dnia. Ten przekaz zabrzmiał w Warszawie bardzo jasno: Iran jest wrogiem, któremu trzeba się przeciwstawić. To, w jaki sposób, pozostaje jeszcze do pewnego stopnia sprawą otwartą. Żeby było jasne – nikt wprost nie nawoływał do wojny. Ale wysiłki polskich dyplomatów, by łagodzić antyirańskie przesłanie narzucone przez USA i Izrael, spełzły na niczym. Z Warszawy, wbrew publicznie deklarowanym intencjom polskich władz, popłynęło przesłanie niezwykle ostre, wręcz wojownicze. Konflikt dyplomatyczny z Iranem już jest faktem, konflikt zbrojny zdaje się wisieć w powietrzu.

Czytaj także: Warszawska konferencja nam w Unii mocno nie zaszkodzi

Wojna na Twitterze

Już w przeddzień głównej narady było jasne, że nie będzie łatwo powstrzymać jastrzębi. Benjamin Netanjahu w luźnej rozmowie na spotkaniu z izraelskimi dziennikarzami, która potem trafiła na Twittera jako oficjalny wpis z konta premiera, wspominał o wojnie. Wpis był dość szokujący, mówił, że nie jest tajemnicą, iż we wspólnym interesie krajów arabskich i Izraela leży wojna z Iranem, i że jest to temat spotkania w Warszawie.

Część znawców Izraela od razu stwierdziła, że bardziej chodzi o wojnę, jaką musi za kilka tygodni stoczyć sam Netanjahu w wyborach, ale wysyłanie czegoś takiego z Warszawy podważało wysiłki gospodarzy, którzy robili co mogli, by uniknąć wrażenia narady wojennej. Wysiłki te były średnio skuteczne. Sekretarz stanu Mike Pompeo kilkukrotnie wspominał o irańskim zagrożeniu, zanim zaczęła się konferencja. Najostrzej mówił bliski współpracownik prezydenta Donalda Trumpa Rudy Giuliani, który udzielał na prawo i lewo wywiadów będących zajadłymi atakami na Iran.

Reklama