Nie ustają dociekania, kogo miał na myśli Franciszek, gdy opowiedział dziennikarzom anegdotę o kardynale Ratzingerze. Jeszcze jako szef Kongregacji Nauki Wiary miał on interweniować u papieża w sprawie pewnej organizacji religijnej, przesiąkniętej zepsuciem seksualnym i ekonomicznym. Franciszek nie wymienił jej nazwy ani Jana Pawła II. Ale powszechnie uznano, że chodzi właśnie o niego i zgromadzenie księży Legionistów Chrystusa. Wcześniej padło pytanie o sytuację zakonnic napastowanych przez księży, w tym biskupów, jak ostatnio w Indiach. Dochodzi do gwałtów i aborcji poczętych dzieci. Franciszek potwierdził, że Kościół ma z tym problem, zwłaszcza w Afryce i Azji. Tu wspomniał o żeńskim zgromadzeniu zakonnym, nie wymieniając jego nazwy, które duchowni i założyciel wpędzili w „niewolnictwo seksualne’’. Rzecznik Watykanu wyjaśnił, że Franciszek mówił o siostrach kontemplacyjnych ze Wspólnoty św. Jana Apostoła. Założył je francuski dominikanin i filozof M.D. Philippe (wydawany także po polsku). Okazało się, że wchodził w „nieczyste” relacje z kobietami, w tym zakonnicami. Kościół próbował uzdrowić sytuację, ale wśród sióstr doszło do rozłamu. Benedykt XVI rozwiązał rozłamową wspólnotę w 2013 r., a rok później Franciszek wydalił z zakonu cztery siostry. Rzecznik Watykanu dodał, że papież przez niewolnictwo seksualne rozumiał manipulacje zakonnicami na tle seksualnym. Ale nie potwierdził, że papież mówił o legionistach. Ich założyciel, ks. Marcial Maciel Degollado z Meksyku, obarczony zarzutami o seryjne przestępstwa seksualne, został odwołany przez Benedykta XVI w 2006 r. Za pontyfikatu Jana Pawła II sprawy nie ujawniono. Do dziś nie wiemy, kogo Ratzinger miał na myśli, mówiąc o „tamtej partii”, która wtedy wygrała. Może o niej jeszcze być głośno.