Jeszcze kilka lat temu media wróżyły, że kariera polityczna Nancy Pelosi dobiega kresu – nigdy już nie odzyska fotela przewodniczącej Izby Reprezentantów, który zajmowała w latach 2007–11 jako pierwsza w historii USA kobieta na tym stanowisku. W obu izbach Kongresu dominowali republikanie, a w Partii Demokratycznej rosła opozycja przeciw starzejącej się przywódczyni i było słychać wołania o pokoleniową zmianę. Jednak po zwycięstwie demokratów w listopadowych wyborach do Izby Reprezentantów 78-letnia Pelosi z łatwością wymanewrowała swoich przeciwników i wraz z początkiem sesji nowego Kongresu w czwartek została znowu przewodniczącą Izby, najstarszą w dziejach Ameryki, i pierwszym od ponad 60 lat politykiem, któremu udało się powrócić na to kluczowe stanowisko, trzecie w państwowej hierarchii.
Nancy Pelosi stale rywalizowała z mężczyznami. I zwyciężała
Pelosi nie błyszczy w przemówieniach, wykazuje skłonność do gaf i brakuje jej charyzmy wiecowego lidera. Jest politykiem parlamentarno-gabinetowym, ale w tej konkurencji mało ma sobie równych. Zna wszystkie tajniki legislacji i wszelkie metody skutecznej walki w Kongresie. Można powiedzieć, że wyniosła to z domu – jest córką długoletniego burmistrza Baltimore Thomasa D′Alessandro, któremu pomagała w kampaniach wyborczych. Po wyjściu za mąż za finansistę Paula Pelosiego urodziła mu pięcioro dzieci i wyjechała z nim do Kalifornii, ale wkrótce wciągnęła ją polityka. W 1988 r. po raz pierwszy zdobyła mandat kongresmenki w swoim rodzinnym San Francisco.
13 lat później weszła do kierownictwa demokratów w Izbie, najpierw jako tzw. whip, czyli poseł odpowiedzialny za partyjną dyscyplinę w klubie, a potem, w 2002 r., została liderką ówczesnej demokratycznej mniejszości. W obu wypadkach pokonała mężczyzn. Czy nie pomogło jej doświadczenie z dzieciństwa, kiedy jako jedyna córka rywalizowała w rodzinie z czterema braćmi? Pelosi wie w każdym razie, jak zwyciężać. Jak mówi jej córka Alexandra, dziennikarka i reżyserka dokumentalistka, mama Nancy „utnie ci głowę i nawet nie zauważysz, że krwawisz...”.
Sprawdź też: Niebanalny quiz wiedzy o Ameryce
Trudne zadanie jednoczenia demokratów
Obejmując ponownie przywództwo Izby, Pelosi uspokoiła wewnątrzpartyjną opozycję, rozdając jej działaczom funkcje szefów komisji, obiecując, że będzie realizować ich postulaty, i zobowiązując się, że pozostanie na stanowisku tylko 4 lata. W jej wieku łatwo sobie na to pozwolić. Ale stoi obecnie przed wyzwaniem trudniejszym niż podczas swej pierwszej kadencji, kiedy demokraci posiadali władzę w obu izbach na Kapitolu i w Białym Domu (za prezydentury Baracka Obamy). Partia jest podzielona, w siłę rośnie jej lewe skrzydło głoszące postulaty w duchu socjalistycznym, jak powszechne ubezpieczenia zdrowotne finansowane z podatków czy darmowa nauka z college′ach, i domagające się posunięć radykalnych, jak impeachment Donalda Trumpa.
Reprezentująca okręg w San Francisco Pelosi uchodziła zawsze za przedstawicielkę tradycyjnego „dawnego liberalizmu”, czyli „postępowych” demokratów z bazą na obu wybrzeżach, ale jest zarazem postrzegana jako bastion partyjnego establishmentu i podobnie jak lider demokratycznej mniejszości w Senacie Chuck Schumer nie popiera impeachmentu. Jak wynika z jej najnowszych wypowiedzi – nie popiera także nieustannej konfrontacji z Trumpem. Czeka ją w każdym razie karkołomne zadanie przywrócenia jedności w partii i jej reprezentacji w Kongresie, zjednoczonej na razie głównie niechęcią do prezydenta.
Shutdown, pierwszy test dla Pelosi
A w najbliższym czasie czeka ją rozgrywka z Trumpem wokół jego żądania sfinansowania budowy muru na granicy z Meksykiem, które wywołało sprzeciw opozycji i nieuchwalenie budżetu, a w konsekwencji paraliż administracji federalnej, znany jako government shutdown, wskutek wysłania na bezpłatne urlopy setek tysięcy jej urzędników. Jak zakończy się ten spór i kto zostanie uznany przez opinię publiczną za najbardziej odpowiedzialnego za „zamknięcie rządu” – to pierwszy test politycznej zręczności Nancy Pelosi.
Czytaj także: Pocahontas rzuca rękawicę Trumpowi