Rada Najwyższa Ukrainy uczyniła dzień jego urodzin świętem państwowym. Zbliżają się wybory prezydenckie. Stepan Bandera jest stałym motywem, nie tylko polityki historycznej. Świetnie mobilizuje prawicowy i skrajnie prawicowy elektorat, szczególnie na zachodzie Ukrainy, a także zdecydowanie antyukraiński elektorat w Rosji. Dla Putina Bandera jest ikoną Ukrainy, prawdziwą twarzą Poroszenki.
Czytaj także: Trzy dowody na to, że Ukraina nie jest krajem banderowskim
Zostawcie Banderę historii
Ukraińcy mają prawo do stanowienia, kto jest ich bohaterem narodowym, tak samo jak mają prawo do Krymu, Donbasu, niepodległego państwa, narodowego języka. Nie zamierzam tych praw kwestionować, wręcz przeciwnie, staram się je wspierać tak, jak umiem.
W sprawie Bandery mam tylko radę: nie idźcie tą drogą, zostawcie Banderę historii, jego mit wam nie służy, przeciwnie, szkodzi. Bandera przyniósł sprawie niepodległości Ukrainy i samej Ukrainie więcej strat niż pożytku. Ściśle: same straty, krew i śmierć.
Prezydent Wiktor Juszczenko do dzisiaj broni swojej decyzji o przyznaniu Banderze tytułu Bohatera Ukrainy. Walczył o niepodległą Ukrainę, to wystarczy – twierdzi były prezydent. Otóż nie wystarczy, w polityce liczą się metody, taktyka, strategia i rezultat. Stepan Bandera był zawodowym terrorystą. Tej profesji nauczył się w Galicji i na kursach w Gdańsku i Berlinie prowadzonych przez niemiecki wywiad. Umiał zabijać. Przed aresztowaniem po zabójstwie ministra spraw wewnętrznych RO Bronisława Pierackiego, swoim największym terrorystycznym sukcesie, zabił kilkunastu ukraińskich chłopów i studentów podejrzanych o współpracę z polskimi władzami.
Terroryzm był wówczas w Europie częstym sposobem politycznej walki. W Irlandii, na Bałkanach. Terroryzm w Galicji był odpowiedzią na polską politykę, na dyskryminację społeczną i narodową Ukraińców. Trzeba o tym pamiętać, trzeba to analizować, pisać o tym książki, wyciągać wnioski, ale czy trzeba terroryście stawiać pomnik i czynić go twarzą współczesnego, demokratycznego, aspirującego do Unii Europejskiej państwa?
Bandera nie znał się na polityce
Wszystkie akcje polityczne Stepana Bandery z powodu jego charakteru, cech osobowościowych, a także okoliczności zewnętrznych zakończyły się porażką lub klęską. W polityce nie osiągnął nic. Politykiem okazał się wyjątkowo marnym. Nie potrafił dobrze zdiagnozować sytuacji i określić priorytetów. Umiał znaleźć wykonawcę zamachu, dać mu broń i instrukcje, nie znał się na polityce, nie rozumiał ludzi i nie słuchał rad. Chciał pod swoim, wyłącznie pod swoim przywództwem zjednoczyć ukraiński ruch nacjonalistyczny.
Efekt: rozbicie, podział, bratobójcza walka. Próbował utworzyć zalążek państwa ukraińskiego we Lwowie w 1941 r., na zapleczu frontu. Cała akcja nie miała szans na powodzenie bez politycznego jej przygotowania w negocjacjach z Niemcami. Te zakończyły się fiaskiem, mimo to Bandera podjął decyzję o powołaniu rządu. Efektem tej awantury była fala niemieckich represji i praktycznie rozbicie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Aresztowany przez Niemców Bandera praktycznie utracił w niej przywództwo i nie odzyskał go nawet po wojnie. Jego koncepcja ukraińskiej rewolucji i sojuszu z nazistami legła w gruzach. Ukraińska polityka zaczęła w tym okresie ewoluować w kierunku aliantów lub sojuszu ze Stalinem. Bandera pozostał na coraz węższym marginesie historii. Tam, w wywiadowczych grach zimnej wojny, zabili go – marnie opłacanego współpracownika kilku wywiadów – sowieci. To była zbrodnia wykonana przez Ukraińca spod Drohobycza. Ukrainiec namówiony przez Rosjanina zabił Ukraińca. Makabryczny epizod zimnej wojny.
Czytaj także: Andrij Bondar o trudnych stosunkach polsko-ukraińskich
Chcemy zbudować inny świat
Koronnym argumentem prezydenta Wiktora Juszczenki jest to, że Banderę zabił Kreml. Ukraina ma miliony bohaterów, zagłodzonych, zabitych strzałem w tył głowy w więzieniach NKWD, na Sołowkach, na Syberii, którzy zginęli z sowieckiej, nie zawsze rosyjskiej ręki.
Takie były prawa nieludzkich czasów, taki był „państwowy” porządek. Bandera należał do niego z urodzenia, ale też z własnego wyboru, jako terrorysta był jego częścią. Bandera należy do totalitarnego świata, o którym Europa chciałaby jak najszybciej zapomnieć.
Nasze polityki, mimo wielu swoich słabości, starają się zbudować świat zupełnie inny od świata Stepana Bandery. Każdy naród, państwo ma swoje trupy w szafie, prawda, ale to kiepska pociecha. Wyjściem w takich przypadkach jest odwaga spojrzenia prawdzie w oczy. Nie da się zbudować demokratycznej i niepodległej Ukrainy im. Stepana Bandery. Chyba że pod protektoratem Władimira Putina.
Wiesław Romanowski jest autorem książek „Bandera. Terrorysta z Galicji” i „Bandera. Ikona Putina”.