Moment jest historyczny. W Świątyni Mądrości Bożej w Kijowie Sobór Zjednoczeniowy Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej wybrał 39-letniego biskupa Epifaniusza zwierzchnikiem Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego. 6 stycznia 2019 r., w wigilię Bożego Narodzenia, nowy metropolita odbierze Tomos, akt powołania niezależnej Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej, z rąk Patriarchy Konstantynopola Bartłomieja I.
Czytaj także: Ukraińska cerkiew zrywa z Moskwą
Jak Ukraina odłączyła się od Cerkwi Rosyjskiej
Ukraińcy postanowili odłączyć swoją Cerkiew od Cerkwi Rosyjskiej, której byli podporządkowani przez 332 lata. W czasach niepodległości Ukrainy, po upadku sowieckiego imperium, Kijów podjął kilka prób budowy niezależnego od Moskwy Kościoła, ale bezskutecznie. Czas przyspieszył po 2014 r., po Majdanie, gdy Moskiewski Patriarchat poparł aneksję Krymu i zbrojną interwencję Rosji na wschodzie kraju. Cerkiew poparła więc wojnę.
Rosja dziś dla większości Ukraińców jest agresywnym, nieprzewidywalnym sąsiadem, od którego trzeba się trzymać jak najdalej. Stąd m.in. wzrost poparcia dla Unii Europejskiej i NATO. To najlepsza alternatywa dla „rosyjskiego miru”.
Moskwa nie złożyła broni
Zdecydowanym zwolennikiem odłączenia ukraińskiej Cerkwi od Moskwy jest prezydent Ukrainy Petro Poroszenko. Jego zdaniem niepodległe państwo musi mieć silne fundamenty, szczególnie zaś dwa: armię i wiarę. Dlatego decyzje Soboru Zjednoczeniowego są politycznym i dyplomatycznym sukcesem. Poroszence udało się przekonać do tej idei biskupów, wiernych i Konstantynopol, prezydenta Turcji i Departament Stanu, uzyskał też poparcie bratnich prawosławnych niezależnych cerkwi – poza polską, serbską i syryjską.
Moskwa broniła się do końca i nie złożyła broni. W przeddzień Soboru patriarcha Cyryl wysłał do papieża i światowych przywódców apel w obronie praw wiernych Kościoła prawosławnego na Ukrainie, które – uważa – władza Ukrainy narusza. Rosyjskie media systematycznie przekonują swoich obywateli, że Ukraińską Cerkiew Prawosławną, podobnie jak całą Ukrainę, przejmują faszyzujący nacjonaliści, co lada moment skończy się krwawym konfliktem, tym razem wojną religijną. Biskupi związani z Moskiewskim Patriarchatem są niestety zwolennikami tych prognoz.
Czytaj także: Czy Rosja wywoła nową wojnę, tym razem religijną?
Wierni Moskwie
Poza nurtem zjednoczeniowym Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej pozostaje na dzisiaj przeważająca część biskupów i wiernych Cerkwi Moskiewskiego Patriarchatu. Spośród 59 biskupów tylko dwóch wzięło udział w Zjednoczeniowym Soborze. Od razu zostali oni wykluczeni z Cerkwi Moskiewskiej i pozbawieni stanowisk.
Zwolennicy zjednoczenia liczą, że biskupi i wierni przejdą do nowej Cerkwi. Chcą ją budować na nowych wartościach i zasadach niemających nic wspólnego z sowieckim modelem prawosławia.
Gwarantem tego nowego otwarcia ma być metropolita Epifaniusz, człowiek starannie wykształcony, zwolennik greckiego modelu dialogu i wolności. (Epifaniusz to imię greckie, „ten, który przyszedł na świat”). Cerkiew Ukraińska nie po to oddziela się od Rosji, żeby przejmować jej imperialne i sowieckie wzorce. Nowa perspektywa, nazywana czasami w Kijowie „cerkwią otwartą” albo „cerkwią wolności”, ma być płaszczyzną pełnego zjednoczenia.
Dlaczego wybór zwierzchnika jest tak ważny
Decyzja Soboru w Kijowie to początek drogi do budowy nowej Ukraińskiej Cerkwi. To bardzo ważna chwila. Ukraińskie elity polityczne i intelektualne, popierające ten proces, coraz bardziej zdają sobie sprawę, iż silne, niepodległe państwo musi mieć mocne fundamenty. Jeśli proces jednoczenia Cerkwi zakończy się sukcesem, sowieckie imperium rzeczywiście przejdzie do historii.
Czytaj także: Prawosławni staliniści na zapleczu Kremla