Świat

Ameryka jest smutna i ma broń pod ręką

Broń wybierają przede wszystkim mężczyźni, głównie biali. Broń wybierają przede wszystkim mężczyźni, głównie biali. DxL / Unsplash
Badania pokazują, że amerykańska tragedia samobójstw dotyczy przede wszystkim tych stanów, gdzie posiadaczy broni jest najwięcej, a regulacje są najsłabsze.

W Stanach Zjednoczonych jest więcej broni (393 mln) niż ludzi (326 mln). I tak, chodzi tu o broń posiadaną przez cywilów. Broń jako część życia to doświadczenie specyficznie amerykańskie; jego tragiczne przejawy widać na każdym kroku, choć nie każdy z nich jest dyskutowany w mediach. Zwykle koncentrujemy się na tzw. strzelaninach, w których ginie wiele osób naraz, jak np. na festiwalu w Las Vegas czy niedawno w synagodze w Pittsburghu. Duża liczba zabitych robi na nas wrażenie, chyba że chodzi o Kabul czy jakieś inne enigmatyczne miasto na Bliskim Wschodzie. Uwagę przyciągają także strzelaniny związane z narkotykami lub przemocą domową, które kojarzymy z afroamerykańskimi dzielnicami wielkich miast, takich jak Chicago czy Nowy Jork.

Codziennie 93 osoby giną od broni palnej

Lecz to nie one stanowią najbardziej palący problem w niekończącej się dyskusji o posiadaniu broni w kraju, w którym konstytucja gwarantuje obywatelom do niej dostęp (tak przynajmniej interpretowana jest druga poprawka do amerykańskiej konstytucji). Tym problemem jest rosnąca fala samobójstw w cierpiącej na depresję Ameryce Trumpa.

W USA codziennie 93 osoby giną od broni palnej. Aż 58 to samobójcy, jak informuje organizacja non-profit Brady Center To Prevent Gun Violence. Podczas gdy w porównaniu z latami 90. liczba zabójstw w amerykańskich miastach mimo wszystko spadła, od 15 lat rośnie fala samobójstw. Między 1999 a 2014 r. liczba samobójstw wzrosła o 24 proc. Federalne Centrum Kontroli i Prewencji Chorób (CDC) szacuje, że w 2017 r. samobójstwo popełniło przynajmniej 40 tys. Amerykanów. Prawie połowa z nich (49,6 proc.) wybrała samobójstwo przy użyciu broni.

Broń wybierają przede wszystkim mężczyźni, głównie biali, którzy stanowią aż 78 proc. tej grupy. Wśród kobiet najpopularniejsze jest otrucie; broń znajduje się na drugim miejscu. Te wybory mają swoje konsekwencje. Metody takie jakie wieszanie się, zaduszenie lub przedawkowanie leków rzadziej bowiem kończą się śmiercią. Kobiety podejmują próby samobójcze trzy razy częściej niż mężczyźni, ale zwykle sięgają po leki lub truciznę. Spora część z nich zostaje odratowana na czas. Lecz ze strzału w głowę lub w usta nie da się nikogo odratować. Przy próbie samobójczej przy użyciu broni „skuteczność” wynosi 82,5 proc., przy użyciu innych metod – maksymalnie 12.

Według niezależnego magazynu „The Trace”, który zajmuje się wyłącznie problemem broni palnej i wynikającej z niego przemocy w Stanach Zjednoczonych, fala samobójstw wśród białych mężczyzn związana jest właśnie z dostępem do broni. Nie jest tajemnicą, że mężczyźni częściej niż kobiety posiadają broń. CDC zebrało dane pokazujące, że sama obecność broni w domu stanowi czynnik w wyborze metody popełnienia samobójstwa. Sięgają po nią również dzieci i nastolatkowie, których członkowie rodziny trzymają broń w domu. W 2014 r. 41 proc. z 2225 samobójstw popełnionych przez nieletnich między 10. a 19. rokiem życia to samobójstwa z użyciem broni.

Kolejna niebezpieczna grupa: weterani wojenni

Inną grupą, która coraz częściej decyduje się na samobójstwo z użyciem broni, to amerykańscy żołnierze i weterani po wojnach w Iraku i Afganistanie. Dane z 2012 r. pokazują, że amerykańcy żołnierze częściej giną na skutek samobójstwa niż w walce lub na skutek wypadku. Według raportu Departamentu Obrony każdego dnia 20 amerykańskich weteranów popełnia samobójstwo. W 68 proc. jest to samobójstwo przy użyciu broni.

„Jednym z największych mitów dotyczących samobójstwa jest przekonanie, że ludzie, którzy nie zdołają się zabić, znajdą inną metodą i będą próbować do skutku” – mówi dr Matthew Miller z centrum badań Harvard Injury Control. Nic bardziej mylnego.

Okazuje się, że większość ludzi działa pod wpływem impulsu. Próba zwykle odbywa się w ciągu pięciu minut po podjęciu decyzji. Większość z tych, którzy ją podejmują i przeżyją, nigdy więcej nie zdecyduje się na samobójstwo. I nie żałuje, że żyje. To pokazuje, że kwestia dostępu do broni – lub sama obecność należącej do kogoś innego broni w domu – ma kluczowe znaczenie.

Co więcej, badania prowadzone przez organizację non-profit Educational Fund to Stop Gun Violence pokazują, że amerykańska tragedia samobójstw dotyczy przede wszystkim tych stanów, gdzie posiadaczy broni jest najwięcej i gdzie regulacje są najsłabsze. Te stany to Alaska, Montana i Wyoming. Razem z Nevadą, Kolorado i Idaho stanowią one tzw. pas samobójczy. Z kolej te stany, w których posiadaczy broni jest najmniej (Kalifornia, Rhode Island czy New Jersey), mają najmniejszą liczbę samobójstw w kraju.

Ograniczenie dostępu do broni ograniczy liczbę samobójstw?

Wiele badań potwierdza, że ograniczenie dostępu do broni może pomóc zredukować liczbę samobójstw. W Australii, gdzie na skutek rządowego programu skupu broni jedna piąta pistoletów i strzelb zniknęła z ulic, liczba samobójstwa spadła o 74 proc.

Michael Anestis prowadzi Suicide and Emotion Dysregulation Lab na Uniwersytecie Południowego Missisipi. Jego zdaniem „samobójstwo jest trudne do przeprowadzenia. Im więcej utrudnień, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że do niego dojdzie”. Anestis gromadzi dane, z których wynika, że proste metody, takie jak wywiad środowiskowy, informacje na temat ewentualnej kondycji umysłowej klienta przed zakupem broni, przynoszą warte rozważenia rezultaty.

Te argumenty nie trafiają do przekonania zakochanej w swojej „tradycji” Ameryce. Żeby siłę tego przywiązania opisać, posłużę się przykładem. Niedawno czytałam artykuł napisany dla „The Trace” przez Casey Parks. Jest to historia rodziny zniszczonej przez usterkę w Remingtonie 700 – pistolet wypalał sam. Brat przypadkowo zabił brata. Gdy po wielu odnotowanych przypadkach, kilku śmierciach i wielu latach walki z firmą Remington wreszcie ogłosił skup wadliwych siedemsetek, wróciła ich tylko garstka. Tłumaczenie posiadaczom broni, że ich pistolet stanowi niebezpieczeństwo dla ich życia – tym razem nie potencjalne, ale namacalne i dosłowne – nie ma sensu. Usłyszą tylko, że każesz im oddać broń. I z miejsca zwietrzą rządowy podstęp.

Czytaj także: Dlaczego masakry w USA stają się coraz krwawsze?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Sport

Kryzys Igi: jak głęboki? Wersje zdarzeń są dwie. Po długiej przerwie Polka wraca na kort

Iga Świątek wraca na korty po dwumiesięcznym niebycie na prestiżowy turniej mistrzyń. Towarzyszy jej nowy belgijski trener, lecz przede wszystkim pytania: co się stało i jak ta nieobecność z własnego wyboru jej się przysłużyła?

Marcin Piątek
02.11.2024
Reklama