Świat

Buenos Aires buduje fortecę przed szczytem G20

Szczyt G20 rozpocznie się w piątek 30 listopada w Buenos Aires. Szczyt G20 rozpocznie się w piątek 30 listopada w Buenos Aires. Natacha Pisarenko / East News
Za kilka dni do stolicy Argentyny przyjadą liderzy największych światowych gospodarek. Tymczasem lokalne władze próbują sobie poradzić z bandami kiboli, protestami alterglobalistów i możliwymi zagrożeniami terrorystycznymi.

Próbkę piekła, jakie na ulicach Buenos Aires są w stanie zgotować zorganizowane grupy przestępcze, cały świat mógł oglądać w ubiegłą sobotę. Tego dnia wieczorem miał odbyć się rewanżowy mecz finału Copa Libertadores, latynoamerykańskiego odpowiednika Ligi Mistrzów, najstarszych i najbardziej prestiżowych klubowych rozgrywek na kontynencie. Pierwszy raz w historii turnieju do finału weszły dwie legendarne drużyny z Buenos Aires: Boca Juniors i River Plate. Po remisie 2:2 w pierwszym starciu rewanż miał się odbyć na stadionie tych drugich – Estadio Monumental. Do meczu nie doszło, bo tzw. Barras River Plate, czyli najbardziej radykalne kibicowskie bojówki, zaatakowały autokar z piłkarzami Boca Juniors. Kilku z nich odniosło znaczące obrażenia; kapitan zespołu Pablo Pérez trafił do szpitala z uszkodzoną rogówką oka. Swoje dołożyła dość nieudolnie interweniująca stołeczna policja – rozpylony przez funkcjonariuszy gaz łzawiący trafił między piłkarzy Boca Juniors zamiast w atakujących kibiców. Według najnowszych ustaleń atak kibiców River miał być rewanżem za rajd policji na mieszkanie szefa kiboli River Hectora Godoya. Dzień przed finałem w jego domu znaleziono 300 podrobionych wejściówek na mecz, które miały trafić do wtórnego obiegu pod stadionem kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem. Meczu ostatecznie nie rozegrano, przesuwając termin na 8 grudnia, choć i to może jeszcze ulec zmianie.

Czytaj także: Współczesny futbol niewolny od afer

W Buenos Aires kibole przejęli kontrole nad stadionami. I polityką

Było pewne, że zamieszki przyniosą poważne konsekwencje polityczne. Stołeczne władze zaliczyły potężną kompromitację wizerunkową – El Superclásico, jak nazwały mecz tamtejsze media, miał być transmitowany na cały świat i przywrócić przyblakły ostatnio splendor całemu argentyńskiemu futbolowi.

Reklama