Świat

Wenezuela w dyplomatycznej izolacji

Nicolás Maduro Nicolás Maduro Forum
Już ponad 40 krajów rozważa zerwanie stosunków bilateralnych z Caracas, uznając rząd Nicolása Maduro za bezprawny. Wśród nich jest najważniejszy sąsiad – Kolumbia.

Ofensywa przywódców innych państw przeciwko wenezuelskiemu paradyktatorowi rozpoczęła się już kilka miesięcy temu. We wrześniu, przy okazji corocznego Zgromadzenia Generalnego ONZ w Nowym Jorku, grupa pięciu krajów Ameryki Południowej i Kanady wydała bezprecedensowe oświadczenie, wzywając Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze do wszczęcia postępowania przeciwko Maduro. Akt oskarżenia miałby się opierać na zarzucie o celowe doprowadzenie wenezuelskiego społeczeństwa na skraj katastrofy humanitarnej, wywołanej kryzysem gospodarczym i ogromnymi problemami z dostępnością żywności i wody pitnej.

Liczba wenezuelskich uchodźców stale rośnie

Według oficjalnych danych Narodów Zjednoczonych od 2015 r. kraj opuściło ponad dwa miliony osób. Ponad połowa z nich trafiła do sąsiedniej Kolumbii, setki tysięcy do Ekwadoru, Stanów Zjednoczonych, Chile, a nawet do Hiszpanii. Organizacja Państw Amerykańskich szacuje z kolei, że w ciągu najbliższych 12 miesięcy liczba wenezuelskich uchodźców na kontynencie może powiększyć się o dodatkowe 1,5 mln. W dodatku finansowe problemy rządu w Caracas zdają się nie mieć końca. Inflacja na koniec roku ma według prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego sięgnąć milion procent. W praktyce oznacza to koszmar dla tych, którzy zdecydowali się w Wenezueli pozostać lub nie mają środków czy możliwości, by opuścić kraj. Ceny podstawowych produktów dochodzą do liczb tak wysokich, że stają się trudne do wymówienia, a co dopiero przeprowadzenia transakcji. Kurczak z rożna kosztuje ekwiwalent ponad 300 zł, a zakup jednej rolki papieru toaletowego wymaga przyniesienia ze sobą ponad 3 kg banknotów o nominale tysiąc bolivarów. Oczywiście w dzisiejszej Wenezueli prawie nikt nie handluje w tradycyjny sposób – kwitnie czarny rynek, a podstawowym środkiem transakcyjnym jest wymiana barterowa. Lekarstwa za jedzenie, benzyna za środki higieniczne, woda pitna za transport do granicy dla uciekającej z kraju rodziny.

Czytaj także: Dyktatura według Maduro

A Maduro uprawia w tym czasie propagandę

Warto dodać, że wszystko to dzieje się w kraju, który ma największe na świecie złoża ropy naftowej i jeszcze nieco ponad dwie dekady temu pozostawał liderem całego regionu w rankingach PKB, wzrostu gospodarczego i poziomu życia. W czasie gdy z kraju uciekł już prawie co dziesiąty obywatel, prezydent Maduro zajmuje się uprawianiem groteskowej propagandy, otwierając pojedyncze przedszkola w interiorze kraju, prowadząc wielogodzinne dyskusje z wybranymi studentami na uniwersyteckich kampusach i zapowiadając, że za pomocą krajowej kryptowaluty sfinansuje wyprawki szkolne dla wszystkich wenezuelskich uczniów. Między jednym a drugim wystąpieniem robi sobie przerwy od ciężkiej pracy, zażywając luksusów życia – jak chociażby we wrześniu, kiedy kamery nagrały go w Stambule, gdzie zamawiał wart kilkaset dolarów stek w restauracji kucharza i gwiazdy mediów społecznościowychh Nusreta Gökçego.

Dyplomatyczna izolacja Wenezueli

Z początkiem nowego roku Nicolásowi Maduro może mieć dużo większy problem z dalekimi podróżami. Aż 46 krajów, w tym 28 państw członkowskich Unii Europejskiej, zadeklarowało gotowość do odmowy uznania go za prawomocnego szefa rządu. Dyplomatyczna izolacja ma być karą za naruszenie procedur demokratycznych w wyborach prezydenckich z 20 maja. W powszechnej opinii regionalnych ekspertów zarówno głosowanie, jak i poprzedzająca je kampania wyborcza łamały prawie wszystkie standardy wolności wyboru i równości dostępu do środków masowego przekazu. Kontrolowane w całości przez rząd radio i telewizja przyznały komitetowi Maduro ponad 85 proc. całego czasu antenowego przeznaczonego na ogłoszenia wyborcze. Z kolei w rolniczych prowincjach w głębi kraju, gdzie poparcie dla opozycji jest największe, drastycznie zmniejszono liczbę komisji wyborczych, tak by jak najmniej osób było w stanie oddać głos.

Wenezuela w starciu z krajami latynoamerykańskimi

Oczywiście Maduro głosowanie wygrał i zgodnie z obowiązującym prawem nową kadencję ma rozpocząć 10 stycznia. Zrobi to jednak zapewne w ogniu międzynarodowej krytyki. O ile dyplomatyczne sankcje ze strony Unii Europejskiej będą miały znaczenie raczej symboliczne, ograniczone do wspierania opozycji, działań na rzecz praw człowieka i zakazów wjazdu dla Maduro i jego bezpośrednich współpracowników, o tyle zerwanie stosunków bilateralnych z innymi krajami latynoamerykańskimi może wpędzić rząd w Caracas w realne problemy. Tzw. Grupa z Limy, w skład której wchodzi 14 krajów Ameryki Południowej i Środkowej oraz Meksyk i Kanada, zapowiada całkowite wykluczenie Wenezueli z relacji międzynarodowych, również handlowych. Ivan Duque, wybrany w ubiegłym roku prezydent Kolumbii, nazwał dotychczasowe stosunki z Caracas „farsą, której jego rząd nie zamierza kontynuować”. W podobnym tonie wypowiada się prezydent Chile Sebastian Piñera, wyrastający na regionalnego lidera szarży przeciwko Maduro. Zdaniem Piñery prezydent Wenezueli to relikt przeszłości, w której skorumpowani politycy, często nazywający się zbawcami narodu, uwłaszczali się na zyskach z zasobów naturalnych. Sytuacji nie poprawił też niedawny wybór na prezydenta Brazylii Jaira Bolsonaro, który już zapowiedział, że bardzo poważnie rozważa nakazanie swoim pogranicznikom strzelanie do wszystkich Wenezuelczyków, którzy będą próbowali nielegalnie przekroczyć granicę na północnym zachodzie kraju. Jeżeli dotrzyma słowa, krytycy Maduro będą mogli oskarżyć go o wysyłanie swoich rodaków na pewną śmierć.

Wyspa zaprzepaszczonych szans

Dyplomatyczne oprotestowanie rządu w Caracas ma dwa cele. Po pierwsze – doprowadzić do wykrwawienia się tamtejszych elit, które mimo kryzysu wciąż żyją w dostatku, głównie dzięki ukradzionym wcześniej środkom z państwowego giganta naftowego PDVSA. Zerwanie stosunków bilateralnych odetnie im drogi ucieczki z kraju i dostęp do aktywów ulokowanych zagranicą. Głównym celem jest jednak doprowadzenie do politycznej rewolty. Brak międzynarodowej legitymizacji dla Maduro miałby osłabić jego pozycję w kraju i wywołać scenariusz, w którym władzę przejąłby drugi w kolejności polityk – szef Zgromadzenia Narodowego Omar Barboza. Zgromadzenie jest jedynym kontrolowanym przez opozycję elementem wenezuelskiego ustroju, dzięki niespodziewanemu zwycięstwu w wyborach 2015 r. O tym, jak bardzo niewygodnym dla Maduro politykiem jest Barboza, najlepiej świadczy zestaw epitetów, jakimi regularnie go określa: od „skorumpowanego” do „pełnego perwersji dewianta”.

Plan wywołania pokojowej rewolty wydaje się jednak mało prawdopodobny. Polepszyć nieco może jedynie sytuację uchodźców, którym w obliczu jednoznacznej krytyki Maduro może być łatwiej ubiegać się o azyl polityczny w krajach Unii Europejskiej czy w Kanadzie. Wenezuela, niedawna wyspa dobrobytu w Ameryce Łacińskiej, najpewniej dalej będzie wyspą zaprzepaszczonych szans i gospodarczej katastrofy.

Czytaj także: Na ratunek upadającej Wenezueli

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Świat

Trump bierze Biały Dom, u Harris nastroje minorowe. Dlaczego cud się nie zdarzył?

Donald Trump ponownie zostanie prezydentem USA, wygrał we wszystkich stanach swingujących. Republikanie przejmą poza tym większość w Senacie. Co zadecydowało o takim wyniku wyborów?

Tomasz Zalewski z Waszyngtonu
06.11.2024
Reklama