Czy my szukamy największego Słowaka XX w., czy największego zbrodniarza? – pytał słowacki komentator po tym, jak publiczna telewizja zaczęła z wielką pompą promować program „Największy Słowak” spotami, w których pojawia się ksiądz Jozef Tiso, dyktator, który w latach II wojny światowej rządził uzależnioną od III Rzeszy Słowacją. Chodzi o prestiżowy program rozpisany na ponad rok. W serii głosowań widzowie mają wybierać narodowego bohatera. Program jest robiony na licencji BBC – w Wielkiej Brytanii wygrał Winston Churchill. Start słowackiej wersji obwieszczono na specjalnej konferencji prasowej na Hradzie w Bratysławie, wydarzenie było transmitowane na żywo, z atencją o inicjatywie wypowiadali się rządzący. Tymczasem w klipach promujących program, obok wielkiego poety Hviezdoslava, współzałożyciela Czechosłowacji Milana Sztefanika czy Aleksandra Dubczeka pojawił się także Tiso – przywódca państwa, które istniało tylko dzięki wsparciu Hitlera i za to wsparcie starało się odwdzięczyć.
Pomysłodawcy próbowali się bronić, twierdząc, że to tylko konkurs i wszystko zależy od głosów obywateli oraz że historyczne postaci bywają kontrowersyjne. Słowacy swoją historię traktują ze sporą otwartością, dlatego w tym samym klipie co Tiso występowała też cesarzowa Maria Teresa, która w XVIII w. położyła wielkie zasługi dla modernizacji szkolnictwa Królestwa Węgier, którego częścią była Słowacja. Ale materiał promocyjny z prezydentem tamtego państwa, który ma na sumieniu ponad 70 tys. słowackich Żydów, jest absolutnie nie do przyjęcia – ostro zareagował były dyrektor publicznej telewizji Vaclav Mika. Obecny, Jaroslav Reznik, jest znany od dawna ze związków ze środowiskami nacjonalistów. Tym razem i on musiał ustąpić, i po tygodniu kontrowersyjny klip wycofano, a do regulaminu konkursu dodano zapis, który zabrania zgłaszania do niego ludzi prawomocnie skazanych za zdradę ojczyzny – a to właśnie jest przypadek Tiso.