Świat

Trump przeciwko „zakotwiczonym” dzieciom

Prezydent Trump twierdzi, że 14. poprawka nie daje prawa do obywatelstwa dzieciom nielegalnych imigrantów. Prezydent Trump twierdzi, że 14. poprawka nie daje prawa do obywatelstwa dzieciom nielegalnych imigrantów. Fibonacci Blue / Flickr CC by 2.0
Prezydent zapowiada, że mocą dekretu uchyli prawo do obywatelstwa amerykańskiego z racji urodzenia w USA.

Donald Trump nie przestaje zadziwiać. Oto zapowiedział, że mocą dekretu uchyli obowiązujące w Stanach Zjednoczonych prawo do obywatelstwa amerykańskiego z racji urodzenia w USA. Prawo to, zwane czasem ius soli (łac. prawo ziemi), gwarantuje obcokrajowcom konstytucja amerykańska, a ściślej jej 14. poprawka. Uchwalono ją po wojnie secesyjnej i delegalizacji niewolnictwa, aby unieważnić wcześniejsze orzeczenie Sądu Najwyższego, według którego Afroamerykanie, nawet urodzeni w Stanach Zjednoczonych, nigdy nie mogli zostać jej obywatelami. Z czasem stała się przede wszystkim gwarancją otrzymania obywatelstwa przez dzieci imigrantów. I niezależnie od swego prawnego znaczenia ma sens głębszy, filozoficzno-kulturowy – jest wyrazem wspaniałomyślnej otwartości USA na cudzoziemców, potwierdzeniem, że deklaracja ze Statui Wolności – wiersz Emmy Lazarus o tym, że Ameryka przyjmie wszystkich „uciemiężonych i poniżonych” z całego świata – nie jest pustym frazesem.

Czytaj także: Wybory do Kongresu mogą zatopić Trumpa

Sens 14. poprawki

Trumpa trudno oczywiście posądzać o wspaniałomyślność, ale może za jego planem przemawiają jakieś poważne argumenty z zakresu praktycznej polityki? Prezydent twierdzi, że 14. poprawka nie daje prawa do obywatelstwa dzieciom imigrantów nielegalnych. Powołuje się tutaj na jej fragment sugerujący jakoby, że chodzi tylko o dzieci osób „podlegających jurysdykcji USA”, a imigranci nielegalni – najwyraźniej wedle jego rozumowania – tejże jurysdykcji nie powinni podlegać. Według Trumpa i takich jego współpracowników jak wiceprezydent Pence tak należy 14. poprawkę interpretować. Wyznawcy takiego poglądu to – obok etatowych potakiewiczów, jak Pence – zwolennicy najtwardszych barier na nielegalną imigrację, którzy uważają, że kosztuje ona Amerykę „miliardy dolarów” (najnowszy tweet Trumpa).

Dzieci „zakotwiczone”

To prawda, że imigranci bez papierów płodzą dzieci, zwane „anchor babies” (dzieci „zakotwiczone”, bo nie będzie ich można deportować), ale wielu z nich legalizuje z czasem swój pobyt. W czasach coraz łatwiejszych podróży transoceanicznych zdarza się, że do USA przyjeżdżają nawet kobiety, np. z Azji, po to tylko, by urodzić je w Ameryce. Ale to już margines. Tak czy siak większość prawników nie przyjmuje Trumpowej interpretacji 14. poprawki. Sąd Najwyższy nie wypowiedział się wprawdzie explicite co do tego, czy ius soli dotyczy także nielegalnych imigrantów, ale w kilku precedensach, kiedy rozstrzygał np. prawo ich dzieci do nauki w szkołach publicznych, praktycznie przyznał ich rodzicom takie same prawa jak legalnym. A już argument o „niepodleganiu jurysdykcji” wydaje się absurdalny. Jurysdykcji USA nie podlegają dyplomaci państw obcych, ale nie zwykli obcokrajowcy.

Dekret Trumpa a konstytucja

Zapowiedź Trumpa skrytykowali nie tylko jego przeciwnicy, lecz nawet prominentni konserwatyści, zwykle popierający prezydenta, jak republikański przewodniczący Izby Reprezentantów Paul Ryan, prawnik George Conway (mąż doradczyni prezydenta Kellayanne Conway) albo wysoki urzędnik w Departamencie Sprawiedliwości prezydenta George′a W. Busha John C. Yoo. Ich zdaniem niezależnie od interpretacji 14. poprawki konstytucji USA nie można zmieniać w drodze dekretu. Zmiana wymaga zgody dwóch trzecich obu izb Kongresu i dodatkowo zatwierdzenia przez trzy czwarte stanów.

Jeżeli Trump rzeczywiście wyda dekret, zostanie on natychmiast zaskarżony do sądu federalnego jako niezgodny z konstytucją. Jeżeli liczy, że sprawa trafi ostatecznie do SN, gdzie zasiada obecnie konserwatywna większość (w tym dwaj sędziowie mianowani już przez niego), to nawet w takim składzie – przewidują krytycy prezydenta – wyda on werdykt niezgodny z jego życzeniami. Wytknięto mu przy okazji kolejne kłamstwo. Powiedział, że prawo do obywatelstwa z tytułu urodzenia istnieje tylko w USA. W rzeczywistości obowiązuje w ok. 30 innych krajach, głównie w Ameryce Łacińskiej.

Trump się przeliczył?

Najnowszy pomysł Trumpa to następny krok w jego kampanii podgrzewania nastrojów przeciw imigrantom, oficjalnie nielegalnym, ale w podtekście przeciw wszelkim przybyszom spoza „białej” Europy, nielubianym przez jego najgorętszych fanów. Po alarmie wokół karawany migrantów z Ameryki Środkowej, którą nazwał „najazdem”, prezydent mobilizuje w ten sposób twardy trzon republikańskich wyborców, aby koniecznie głosowali w zbliżających się wyborach do Kongresu. Ataki na karawanę podchwycili niektórzy kandydaci GOP w stanach i dystryktach, gdzie Trump wygrał w 2016 r. Tym razem jednak, atakując ius soli, chyba się przeliczył.

Czytaj także: USA–Meksyk, konflikt, który narasta

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama