Ale co tu jest uroczego? Setki tysięcy zabitych, zrujnowane miasta, tragedie zwykłych ludzi uwikłanych w ten konflikt wbrew własnej woli? Czy „urocza’’ jest niezdolność albo brak szczerej chęci, by zakończyć wreszcie tragedię syryjską wielkich graczy w Europie?
Czytaj także: Angela Merkel przestanie być kanclerz Niemiec w 2021 r.
Żałosna czwórka
Ta czwórka łapiąca się za ręce na znak solidarności w sprawie Syrii nie jest „urocza”, tylko żałosna. Bo mając tak wielkie możliwości polityczne, dyplomatyczne i militarne, nie zdołała zakończyć wojny w Syrii dużo wcześniej. Tuż przed szczytem doszło do złamania porozumienia o przekształceniu ostatniego bastionu oporu antyasadowskich powstańców w regionie Idlib w strefę zdemilitaryzowaną. Miasto zostało ostrzelane przez siły lojalne wobec prezydenta Syrii, zginęło kilka osób cywilnych. Strefa zdemilitaryzowana sięga na ok. 20 km w głąb terenu zajmowanego przez rebeliantów, który ma zostać opuszczony przez ciężki sprzęt bojowy i dżihadystów.
Stąpanie po cienkim lodzie
Prezydent Putin, który wraz z Erdoğanem żyruje to porozumienie, chwali go, a pośrednio siebie, za to, że prezydent Turcji dotrzymuje umowy. Ale ten lód jest cienki, bo Putin wspiera Asada, a Erdoğan buntowników przeciwko niemu.
Na mocy innego, wcześniejszego porozumienia do końca tego roku ma powstać specjalna komisja konstytucyjna dla Syrii. „Urocza” czwórka ponownie wezwała do tego teraz w Stambule. Komisja miała się składać z przedstawicieli obecnych władz syryjskich, antyasadowskiej opozycji i ONZ. Ale ekipa Asada zmieniła zdanie: nie odcina się od współpracy z ONZ w sprawie projektu nowelizacji konstytucji, ale już nie chce udziału w nim delegacji Narodów Zjednoczonych. Jeśli z konstytucją tak idzie, to jak pójdzie z wojną?
Czytaj także: Syria – najkrwawsza wojna tego stulecia