Jeszcze jedna wojna z Chinami
Stany Zjednoczone chcą wystąpić ze Światowego Związku Pocztowego
Do rozmaitych organizacji i porozumień, z których Donald Trump chce wycofać Amerykę, doszedł jeszcze Światowy Związek Pocztowy (UPU), do którego należą dziś 192 państwa, a USA od 144 lat (zaś Polska od 1 maja 1919 r.). Organizacja ta, afiliowana przy ONZ, z siedzibą w szwajcarskim Bernie i francuskim jako językiem urzędowym, ustanawiała międzynarodowe regulacje w dziedzinie przesyłek pocztowych. W 1969 r., kiedy gwałtownie zmieniał się świat, postanowiono, że kraje rozwijające się powinny mieć niższe stawki na listy i paczki do 2 kg wysyłane do innych krajów. I tak pozostało do dzisiaj. Na tamtej liście znalazły się m.in. Chiny, które dziś wysyłają ponad 60 proc. ogółu małych paczek do USA. A w nich, za bardzo małe pieniądze, wszystko to, co np. oferuje chiński sklep internetowy Alibaba: setki tysięcy rozmaitych mniej lub bardziej potrzebnych przedmiotów domowego użytku. Zwykle wysyłane są za darmo, bo koszty przesyłek są tak niewielkie, że łatwo je wrzucić w cenę (co stanowi dodatkowy oręż promocyjny).
Okazało się, że taka rzecz wysyłana z Chin często kosztuje mniej niż same koszty przesyłki podobnego towaru na rynku amerykańskim. Co frustrowało Amazona oraz wielkie firmy kurierskie FedEx i UPS. Za namową Petera Navarro, radykalnego doradcy Trumpa do spraw handlu, prezydent ogłosił zamiar wystąpienia z UPU, przywołując argument, że organizacja wspiera nieuczciwe praktyki handlowe. Będąc poza UPU, Ameryka może ustalać ceny przesyłek w obrocie z Chinami według własnej woli, ale może też w ciągu 12 miesięcy, bo tyle trwa oficjalne występowanie z UPU, starać się narzucić korzystniejsze stawki. A akurat wojna pocztowa z Chinami przysparza prezydentowi wielu zwolenników, może nawet więcej niż każda inna, którą akurat prowadzi. Zyskałby na tym amerykański biznes, stracili niezamożni obywatele, ale wszystkim się nie dogodzi.