Świat

Czy Polska chce zostać w UE?

Zbigniew Ziobro (w roli prokuratora generalnego) wniósł do Trybunału Konstytucyjnego o stwierdzenie niekonstytucyjności zapisów Traktatu o Funkcjonowaniu UE. Zbigniew Ziobro (w roli prokuratora generalnego) wniósł do Trybunału Konstytucyjnego o stwierdzenie niekonstytucyjności zapisów Traktatu o Funkcjonowaniu UE. mat. pr.
Starania Zbigniewa Ziobry, by przy pomocy TK uchylić się od wykonywania decyzji TSUE, nie są zupełnym zaskoczeniem w Brukseli. Takiego scenariusza bardzo się obawiano. Ale jeśli Polska pójdzie tą drogą, w Europie pojawią się zadawane na serio pytania, czy chcemy pozostać w Unii.

Zbigniew Ziobro (w roli prokuratora generalnego) wniósł do Trybunału Konstytucyjnego o stwierdzenie niekonstytucyjności zapisów Traktatu o Funkcjonowaniu UE dotyczących pytań prejudycjalnych (art. 267 TSUE) w zakresie ustroju sądownictwa oraz postępowania przed sądami w krajach unijnych. To ruch uprzedzający wobec Trybunału Sprawiedliwości UE. TSUE może bowiem w swym rychłym postanowieniu o środkach tymczasowych (a po kilku miesiącach w pełnym wyroku) uznać, że jest władny rozstrzygać skargi co do sądownictwa na podstawie art. 19 Traktatu o UE (co byłoby orzeczeniem precedensowym) oraz nakazać wstrzymanie i potem odwrót od czystki emerytalnej w Sądzie Najwyższym. Jeśli Polska zdecyduje się na ignorowanie tych decyzji TSUE, będzie to mogła robić w białych – czy raczej w ledwie białawych – rękawiczkach dzięki argumentom o niekonstytucyjności.

Lęk przed taką prawno-traktatową eskalacją w relacjach z Polską był przed wakacjami jedną z przyczyn ociągania się Komisji Europejskiej ze wszczęciem postępowania przeciwnaruszeniowego (prowadzącego od skargi w TSUE) w sprawie Sądu Najwyższego. W Brukseli już wówczas było słychać obawy, że polski Trybunał Konstytucyjny pod kierownictwem Julii Przyłębskiej może zacząć – na polityczne zamówienie – generować orzeczenia podważające decyzje TSUE (czy też przepisy, na których będą oparte) jako sprzeczne z polską konstytucją.

Czytaj także: Czy Trybunał Sprawiedliwości może oceniać polskie sądownictwo?

Konstytucja a unijne traktaty

Jasno zadeklarowaną wyższość konstytucji nad traktatami unijnymi ma sporo krajów Unii. A niemiecki Trybunał z Karlsruhe kilka lat temu nawet przypomniał prymat niemieckiej „tożsamości konstytucyjnej” nad prawem Unii w swym pytaniu prejudycjalnym dotyczącym polityki monetarnej EBC (podczas kryzysu UE). Ale nie doszło do otwartej konfrontacji systemów prawnych, bo Niemcy posłuchały wykładni TSUE. Co będzie, gdy Polska zrobi przeciwnie, powołując się na wyrok swego Trybunału Konstytucyjnego? „To byłoby naprawdę wejście na zupełnie nowe i nieznane wody. Skutki są trudne do przewidzenia. Pytania, czy Warszawa chce pozostać w UE, zyskałyby na zasadności” – tłumaczył przed tygodniem bardzo wysoki urzędnik służb prawnych w Brukseli.

Czytaj także: Polexit wymiaru sprawiedliwości

Co oznaczają wnioski Zbigniewa Ziobry

Warto przypomnieć, że Trybunał Konstytucyjny już w 2005 r. nie znalazł sprzeczności z polską konstytucją w traktatowych zapisach o pytaniach prejudycjalnych (wówczas to był art. 234). Ale dwa dotychczasowe wnioski Ziobry do TK w tej sprawie stawiają kwestię w trochę innym aspekcie niż wnioskodawcy sprzed ponad dekady. Zwłaszcza najnowszy wniosek prokuratora generalnego to próba okopania się Polski na pozycji, że Unia nie ma prawa zajmować się polskim sądami, a przeciwna – przyznajmy, że dość nowatorska – argumentacja („sędziowie polscy są sędziami unijnymi”) to uzurpacja instytucji UE wobec suwerenności Polski.

Działania Ziobry to jednak wchodzenie w niebezpiecznie szary obszar, co grozi fatalnymi konsekwencjami. Trybunał Konstytucyjny w uzasadnieniu swego wyroku z 2005 r. tłumaczył, że w razie sprzeczności norm unijnych z konstytucją należy zmienić konstytucję albo spowodować zmiany w regulacjach unijnych, albo… wystąpić z UE.

Czytaj także: Zgubiłeś się? Sprawdź, gdzie jesteśmy w sporze o sądy

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Świat

Dlaczego Kamala Harris przegrała i czego Demokraci nie rozumieją. Pięć punktów

Bez przesady można stwierdzić, że kluczowy moment tej kampanii wydarzył się dwa lata temu, kiedy Joe Biden zdecydował się zawalczyć o reelekcję. Czy Kamala Harris w ogóle miała szansę wygrać z Donaldem Trumpem?

Mateusz Mazzini
07.11.2024
Reklama