Świat

Reżim Maduro przed sądem?

W ciągu ostatnich czterech lat w Wenezueli wykonano ponad 500 egzekucji na tle politycznym. W ciągu ostatnich czterech lat w Wenezueli wykonano ponad 500 egzekucji na tle politycznym. Forum
Sześć krajów złożyło wspólną petycję do Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze o zbadanie możliwych zbrodni przeciwko ludzkości w Wenezueli.

To pierwszy w historii haskiego trybunału przypadek, gdy koalicja niepodległych państw składa pisemny wniosek o wszczęcie postępowania w sprawie zbrodni popełnionych w innym kraju.

Sygnatariusze petycji – liderzy Chile, Argentyny, Peru, Kolumbii, Paragwaju i Kanady – zwrócili się do Fatou Bensoudy, głównej prokurator Międzynarodowego Trybunału Karnego, z prośbą o przeanalizowanie działań reżimu Nicolasa Maduro wobec ludności cywilnej i politycznej opozycji. W tekście wniosku zwracają uwagę, że udokumentowane przez organizacje pozarządowe i obrońców praw człowieka przypadki bezprawnego aresztu, a nawet bezprocesowych egzekucji, nie są odosobnione. Wręcz przeciwnie – noszą znamiona systemowego działania rządzącej Partii Socjalistycznej (PSUV), w tej chwili będącej już niemal synonimem wenezuelskiego państwa. Wniosek odnosi się tylko do wydarzeń ostatnich kilkunastu miesięcy, mimo że według niezależnych raportów polityczne morderstwa i prześladowania są wprowadzane do działań wenezuelskiej policji, służb specjalnych i wojska od co najmniej 2015 r.

Sąsiedzi przeciwko wenezuelskiemu prezydentowi

Petycja została przedstawiona przy okazji corocznego Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku. Twórcy wniosku skutecznie wykorzystali zresztą ten moment do nagłośnienia sprawy. Skład koalicji, choć szeroki, jest bowiem bardzo nieprzypadkowy. Już w piątek na jej lidera samodzielnie wybił się prezydent Chile Sebastian Piñera, który sytuacji w Wenezueli poświęcił znaczną część swojego wystąpienia na forum ONZ. W płomiennej, miejscami nawet przesadnie emocjonalnej przemowie atakował Maduro za odrzucenie pomocy humanitarnej, gwałcenie podstawowych swobód politycznych i uciszanie swoich własnych obywateli. Podkreślił też, że Chile zrobi wszystko, by przywrócić wolność narodowi wenezuelskiemu.

Postawa Piñery nie dziwi, gdy wpisze się ją w szerszy kontekst krajowej i regionalnej polityki. Chile, pomimo własnych problemów z przestrzeganiem praw człowieka oraz przede wszystkim wciąż nierozliczonymi zbrodniami dyktatury Augusto Pinocheta, od wielu lat skutecznie eksportuje wizerunek regionalnego obrońcy wolności i demokracji. Jako jedno z najbogatszych i najstabilniejszych politycznie państw na kontynencie jest też docelowym przystankiem dla wielu imigrantów i uchodźców. Piñera, w kraju oskarżany o historyczny rewizjonizm, tolerowanie prawicowych ekstremistów i prześladowanie mniejszości etnicznych, robi zatem wszystko, by ocalić zewnętrzny wizerunek adwokata i obrońcy praw człowieka.

Wenezuelę może opuścić 4 mln osób

Nieprzypadkowa jest też obecność w koalicji Kolumbii i Peru. Zwłaszcza ten pierwszy kraj ma bardzo konkretny interes w ustabilizowaniu sytuacji w Wenezueli. Od początku kryzysu ekonomicznego wywołanego katastrofalną polityką reżimu Maduro liczba Wenezuelczyków poza granicami kraju niemal potroiła się, z 700 tys. do prawie 2 mln. Ponad milion z nich to uchodźcy, którzy przekroczyli granicę w ostatnim roku. Ponad 500 tys. pozostało w Kolumbii, reszta przemieściła się m.in. do Ekwadoru, Chile, Peru. Luis Almagro, sekretarz generalny Organizacji Państw Amerykańskich, poinformował kilka tygodni temu, że według prognoz jego organizacji w 2019 r. Wenezuelę może opuścić kolejne od 2 do nawet 4 mln uchodźców. Już dziś to największy kryzys migracyjny w historii kontynentu. Przy prognozach Międzynarodowego Funduszu Walutowego zapowiadających inflację na poziomie miliona procent rocznie ciężko będzie zapobiec dalszej masowej migracji bez radykalnych zmian w kraju.

Kanada walczy o wizerunek

Wreszcie dla Kanadyjczyków petycja do trybunału jest okazją na pokazanie swoich ambicji co do przywództwa w regionie. Wobec kryzysów politycznych wśród lokalnych potęg, zwłaszcza Brazylii, oraz kompletnego wycofania się Stanów Zjednoczonych z aktywnej polityki wobec Ameryki Łacińskiej, rząd w Ottawie stara się wskoczyć na puste miejsce. Używając międzynarodowego forum do nagłośnienia sytuacji, chce zyskać przychylność lokalnych partnerów. Oprócz tego walczy też o wizerunek i podobnie jak Chilijczycy, Kanadyjczycy zebrali dużo punktów wśród światowej opinii publicznej w czasie kryzysu uchodźczego w Europie, gdy premier Justin Trudeau brylował w blasku fleszy, oddając własną kurtkę syryjskiej dziewczynce na lotnisku. Wenezuela daje kolejną okazję, by odegrać bohatera, a wrażliwy na punkcie swojego wizerunku Trudeau rzadko z takich szans rezygnuje.

W odpowiedzi na petycję Fatou Bensouda poinformowała, że choć to przypadek precedensowy, nie oznacza automatycznego wszczęcia śledztwa przez ICC. Tym bardziej że trybunał prowadzi już własne, przedwstępne postępowanie, otwarte w lutym 2018 r. Zgodnie z oficjalnym komunikatem wydanym przez biuro Bensoudy dotyczy ono okresu od kwietnia 2017 i obejmuje przede wszystkim egzekucje bez wyroku i przypadki prześladowania politycznego. ICC dość wyraźnie podkreśla jednak, że postępowanie przedwstępne nie oznacza pełnowymiarowego śledztwa, choć może do niego doprowadzić. Na decyzję w sprawie ewentualnych dalszych kroków prawnych przyjdzie jeszcze poczekać co najmniej kilka miesięcy.

500 egzekucji na tle politycznym

Tymczasem dostępne dane pochodzące od obserwatorów międzynarodowych pokazują, że nie ma na co czekać. Według informacji Human Rights Watch w samym tylko okresie pomiędzy kwietniem a lipcem ubiegłego roku wenezuelski aparat bezpieczeństwa nielegalnie przetrzymywał ok. 5400 członków tamtejszej opozycji. W państwowych więzieniach i miejscach przesłuchań miało często dochodzić do tortur, aktów przemocy na tle seksualnym, wymuszania zeznań za pomocą wstrząsów elektrycznych i przemocy psychologicznej. Z kolei biuro Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka, któremu od kilku tygodni szefuje była prezydent Chile Michelle Bachelet, twierdzi, że w ciągu ostatnich czterech lat w Wenezueli wykonano ponad 500 egzekucji na tle politycznym, większość na podstawie ustawionych procesów lub też bez jakiejkolwiek formy wysłuchania w sądzie.

Wenezuela, która od 2002 r. jest sygnatariuszem Statutu Rzymskiego, regulującego pracę i jurysdykcję Międzynarodowego Trybunału Karnego, nie odpowiedziała jeszcze na petycję. W mediach społecznościowych trwa natomiast propaganda sukcesu Nicolasa Maduro. Prezydent ogłosił niedawno na Twitterze, że pozyskał dla kraju równowartość kilku miliardów dolarów za pomocą kryptowalut. Pieniądze te mają zostać przeznaczone na pomoce szkolne i poprawę infrastruktury edukacyjnej. O ile oczywiście istnieją. Tego nie można być pewnym, bo Maduro, jak każdy dyktator, tworzy i sam funkcjonuje w rzeczywistości kompletnie alternatywnej.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Rynek

Jak portier związkowiec paraliżuje całą uczelnię. 80 mln na podwyżki wciąż leży na koncie

Pracownicy Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego od początku roku czekają na wypłatę podwyżek. Blokuje je Prawda, maleńki związek zawodowy założony przez portiera.

Marcin Piątek
20.11.2024
Reklama