To największe przesunięcie opinii publicznej od rzeczywistego referendum na ten temat z czerwca 2016 r. Wówczas zwolennicy wyjścia z UE wygrali stosunkiem 52:48 proc. Różnica czterech procent nie jest miażdżąca.
Najnowsze dane opracował renomowany niezależny ośrodek badania opinii społecznej NatCen we współpracy z grupą akademików z londyńskiego King’s College (inicjatywa „UK in a Changing Europe”), starając się przybliżyć szerszej publiczności temat relacji Wielkiej Brytanii z Unią Europejską.
Czytaj także: Wyjście Wielkiej Brytanii z UE. Niepewność do ostatniej chwili
Do urn poszli ci, którzy nie wzięli udziału w referendum
Wyniki innych świeżych sondaży są podobne, choć przewaga zwolenników pozostania Wielkiej Brytanii jest w nich mniejsza; średnio waha się w granicach 53–54 proc. za pozostaniem przeciwko 46 proc. za wyjściem. Eksperci zwracają też uwagę, że w sondażu NatCen wzięli udział ci obywatele brytyjscy, którzy nie pofatygowali się do urn dwa lata temu, a obecnie nabrali przekonania, że gdyby doszło do drugiego referendum, poszliby głosować i oddali głos za pozostaniem.
Obywatele chcą drugiego referendum bardziej niż rządzący
Tak czy inaczej zarysowała się podwójna tendencja: aby odbyło się referendum nad umową rozwodową między Brytanią a Unią. A gdyby obywatele mieli otrzymać prawo do „ostatniego słowa” na ten temat, większość głosowałaby za pozostaniem. Dwa lata, jakie minęły od referendum, wypełniły debaty i analizy, kryzysy polityczne w rządzie premier Theresy May i próby ich zażegnania. Wszystko to wpływa na opinię publiczną.
Obywatele są bardziej elastyczni niż rząd i oficjalna opozycja parlamentarna. Rząd odrzuca ideę drugiego referendum, lewicowa opozycja też jej nie popiera. Tymczasem to akurat wśród wyborców i działaczy Partii Pracy odnotowano największe przesunięcie w stronę „ostatniego słowa”. Natomiast 750 tys. obywateli podpisało petycję ogłoszoną w tej sprawie przez proeuropejski dziennik „The Independent”.
Czytaj także: Do brexitu muszą się przygotować wszystkie państwa członkowskie UE
Brexit miękki czy twardy
Aby zapowiadane na marzec 2019 r. formalne wyjście Wielkiej Brytanii z UE mogło stać się faktem, rozmowy na ten temat między Londynem a Brukselą powinny się zakończyć jakimś porozumieniem najpóźniej w grudniu. Wciąż istnieje szansa na rozwód cywilizowany. Biorąc pod uwagę miękki wynik referendum w 2016 r., a zarazem brak ochoty elit politycznych na drugie referendum, mniej szkodliwa dla Brytanii i Unii byłaby miękka opcja soft brexit.
Czytaj także: Jak się zmieni życie Brytyjczyków po opuszczeniu UE