Niemal co czwarty Niemiec ma obce pochodzenie. Według statystyk za 2017 r. na 82 mln mieszkańców Niemiec 19,3 mln ma – jak się tam mówi – „tło migracyjne”, czyli co najmniej jedno z rodziców nie urodziło się z niemieckim obywatelstwem. W porównaniu z rokiem 2016 jest to wzrost o 4,4 proc.
Ponad połowa (51 proc.) z tych 19,3 mln ma już niemiecki paszport, a 49 proc. to cudzoziemcy. Spośród wszystkich ludzi z „tłem migracyjnym” ok. 2,8 mln ma korzenie tureckie, 2,1 mln – polskie, 1,4 mln – rosyjskie, 1,2 mln – kazachskie i 900 tys. – rumuńskie, 800 tys. – włoskie, 700 tys. – syryjskie, pół miliona – greckie, po 300 tys. – bośniackie i bułgarskie, po 200 tys. – afgańskie, irackie, irańskie, chińskie, francuskie, czeskie i portugalskie.
Po raz pierwszy w badaniach uwzględniono też język, jakim migranci mówią w domu. Na 24 mln kilkuosobowych gospodarstw domowych w Niemczech w 2,5 mln nie mówi się po niemiecku – najczęściej po turecku (17 proc.), rosyjsku (15), polsku (8) i arabsku (7). Użycie niemieckiego zależy od liczby osób w rodzinie z tłem migracyjnym; gdy ma je większość, to w rodzinie nie mówi się po niemiecku. Aż 13,3 mln osób „z tłem migracyjnym” – tzn. co szósty mieszkaniec Niemiec – osobiście wyemigrowało do Niemiec. Najczęstszy powód – względy rodzinne. Często to kobiety wychodzące za mąż za Niemców, krewne do opieki nad dziećmi i prowadzenia domu.