Świat

Imran Khan – nowa jakość w pakistańskiej polityce

Każde dziecko w Pakistanie wie, kim jest Imran Khan. Każde dziecko w Pakistanie wie, kim jest Imran Khan. Athit Perawongmetha/Reuters / Forum
Były krykiecista i niedoświadczony polityk będzie rządził drugim najludniejszym państwem muzułmańskim, które posiada broń nuklearną. Czy jest się czym martwić?

Każde dziecko w Pakistanie wie, kim jest Imran Khan. Do panteonu bohaterów narodowych dołączył w 1992 r., kiedy jako kapitan narodowej reprezentacji w krykieta poprowadził drużynę do zwycięstwa (pierwszy i jak dotąd ostatni puchar świata). Fascynacja krykietem może wydawać się nam dziwna, ale w Azji Południowej jest on traktowany jak piłka nożna w Ameryce Południowej – czyli niemal jak religia.

Jak Imran Khan szedł po władzę

Po zakończeniu kariery sportowej nie zaprzestał aktywności publicznej. Chciał wykorzystać popularność do zmiany kraju. Zaczął od działalności charytatywnej i edukacyjnej. W 1996 r. wszedł do polityki. W niespokojnych latach 90., gdy w Pakistanie odradzała się demokracja po dekadzie wojskowej dyktatury, a rządy upadały co kilkanaście miesięcy, stworzył centrową partię sprawiedliwości – a dokładniej Pakistański ruch na rzecz sprawiedliwości (PTI). Czas na tego typu siły najwyraźniej jednak jeszcze nie nadszedł. W wyborach w 2002 r. udało mu się wprowadzić do parlamentu tylko jednego człowieka – siebie. Ale Khan był cierpliwy.

Pierwszy poważny sukces odniósł w wyborach w 2013 r. W kampanii obiecywał rozwiązanie najważniejszego problemu Pakistanu – korupcji i nepotyzmu. Jego PTI zdobyła 17 proc. głosów i stała się trzecią siłą w parlamencie. Objęła też władzę w jednej z pięciu prowincji kraju – Chajber Paktunwa przy granicy z Afganistanem. Walka z korupcją była też głównym hasłem ostatniej kampanii. „Jeśli wygramy, skończy się pewna era: skończą się dwie zakorzenione tu mafie” – tłumaczył w wywiadzie dla „Financial Times”, odnosząc się do dynastii politycznych Bhutto i Sharifów, które rządziły krajem na przemian, jeśli akurat nie rządziło wojsko.

Reklama