Świat

8 pytań nasuwających się w związku z uwięzionymi w jaskini

Ratownicy do uwięzionych chłopców i ich trenera dotarli dopiero po dziewięciu dniach. Ratownicy do uwięzionych chłopców i ich trenera dotarli dopiero po dziewięciu dniach. Xinhua via ZUMA Wire / Forum
Media na całym świecie żyją sprawą młodzieżowej drużyny piłkarskiej, która 23 czerwca utknęła wraz ze swoim trenerem w jaskini Tham Luang na północy Tajlandii. Dlaczego ich wydostanie jest tak skomplikowane?

W pułapce jest 12 chłopców z drużyny Moo Pa (Dziki) w wieku od 11 do 16 lat, którzy do jednej z najdłuższych tajskich jaskiń weszli ze swoim 25-letnim trenerem. Drogę do wyjścia odcięła im gwałtowna ulewa, która zalała korytarze jaskini. Najlepsi zagraniczni płetwonurkowie oraz tajskie oddziały Navy SEAL dotarły do uwięzionych dopiero po dziewięciu dniach (w siedmioosobowym zespole byli też lekarz i pielęgniarka). Ale wciąż nie wiadomo, kiedy i jak uda się ich wyprowadzić. Film z momentu, w którym ratownicy dotarli do drużyny, opublikował na Facebooku tajski Navy Seal.

1. Gdzie dokładnie się znajdują?

Grupa uwięziona jest w długiej na 10 km jaskini na głębokości kilometra pod powierzchnią ziemi i w odległości ok. 4 km od głównego wyjścia na niewielkiej suchej przestrzeni pokrytej błotem. Dotarcie ratowników do miejsca, gdzie są chłopcy z trenerem, zajmuje aż 11 godzin (sześć godzin drogi do uwięzionych i pięć z powrotem). Zespoły ratownicze muszą forsować wąskie i w części zalane wodą tunele. By je pokonać, używają specjalistycznego sprzętu nurkowego.

Jaskinia, w której są chłopcy wraz z treneremKŻ/PolitykaJaskinia, w której są chłopcy wraz z trenerem

2. Jak wydostać ich na zewnątrz?

Rozpatrywane są różne scenariusze, takie jak znalezienie alternatywnej drogi na zewnątrz, nauczenie chłopców korzystania z butli z tlenem, a nawet wypompowanie wody z kompletnie zalanego korytarza, by chłopcy nie musieli nurkować.

3. Dlaczego nie mogą wyjść tą samą drogą, którą docierają do nich nurkowie?

Pojawiają się głosy, że jedyną realną opcją wydostania chłopców na powierzchnię będzie jednak konieczność nurkowania. Szacuje się, że pokonanie jednego z zalanych przejść wymagałoby nurkowania przez 10 do 15 min. Najtrudniejsze byłoby przejście przez najwęższy przesmyk – tak wąski, że nurkowie muszą demontować butle z tlenem, by się przez niego przecisnąć.

Wariant z nurkowaniem może w ogóle nie wchodzić w grę – chłopcy nie potrafią pływać (według niektórych specjalistów to nie musi być przeszkodą), są bardzo osłabieni po kilkunastu dniach bez jedzenia, a nurkowanie jaskiniowe jest trudne technicznie i wymaga specjalnego przygotowania. Do tego dochodzą bardzo trudne warunki – ciemność i błoto w wodzie. Pole widzenia jest ograniczone, nawet jeśli nurkujący ma ze sobą specjalną latarkę. Z prognoz pogody wynika, że w najbliższych dniach spodziewane są kolejne gwałtowne opady. Poziom wody w jaskini może się jeszcze podnieść.

4. Czy droga „od góry” wchodzi w grę?

Pomysł, by wydostać uwięzionych przez otwór wywiercony od góry, jest rozważany. Ale to karkołomne rozwiązanie. Najpierw należałoby zbudować prowizoryczną drogę, by mógł na nią wjechać specjalistyczny sprzęt, którym będzie można przebić się do środka. Jeśli teren nie będzie odpowiednio zbadany, nie da się rozpocząć wiercenia. Specjaliści porównują znalezienie odpowiedniego miejsca dla takiego otworu do szukania igły w stogu siana.

5. Jak długo będą musieli zostać w jaskini?

Jeśli ratownikom nie uda się znaleźć innego sposobu, uwięzieni wyjdą na zewnątrz dopiero w październiku, gdy pora deszczowa się zakończy. Przy takim scenariuszu zostaną im dostarczone zapasy na przetrwanie czterech miesięcy.

6. Czy uwięzieni mają kontakt ze światem?

Ratownicy próbowali dostarczyć im telefon, by mogli porozmawiać z krewnymi. Ale pierwsza próba się nie udała – urządzenie wpadło do wody. Trwa próba dostarczenia kolejnego aparatu i podłączenia kabla internetowego. Kontakt z rodziną ma wzmocnić morale młodych piłkarzy.

7. Jak uwięzienie w jaskini może wpłynąć na organizm?

Największym problemem jest brak światła zaburzający naturalny rytm organizmu. Uwięzieni nie odróżniają dnia od nocy. Wpływa to na rytm serca i obniża sprawność organów wewnętrznych. Dlatego eksperci radzą, by do miejsca, gdzie znajdują się chłopcy, dostarczyć światło (podobnie postąpiono, gdy ratowano chilijskich górników, którzy spędzili pod ziemią 70 dni). Przedłużający się pobyt w jaskini może wywołać niepokój, zespół stresu pourazowego, depresję. Zdaniem ekspertów z bostońskiego uniwersytetu, cytowanych przez BBC, problemy mogą dotknąć od jednej trzeciej do połowy członków grupy.

8. Kim jest jedyna dorosła osoba towarzysząca dzieciom?

Ekkapol Chantawong, trener, kilka lat spędził jako mnich w buddyjskim klasztorze. Według mediów nauczył chłopców medytować i bardzo dobrze się nimi opiekował do czasu przybycia ratowników. Nakazał leżeć im spokojnie na ziemi, nie pozwalał pić wody zmieszanej z błotem, rozdzielił między nich zapasy jedzenia i wody. Sam z tych zapasów niespecjalnie korzystał, dlatego był w najgorszej formie fizycznej, gdy do grupy dotarli ratownicy.

Wokół postaci trenera pojawia się wiele spekulacji. Nie wiadomo na przykład, czy to on wprowadził grupę do jaskini, czy też zaalarmowany przez rodziców ruszył na poszukiwania chłopców, którzy weszli do środka bez jego zgody i wiedzy.

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama