W całej swej łasce i wspaniałości król Arabii Saudyjskiej już od najbliższej niedzieli zezwoli kobietom prowadzić auta. To element planu modernizacji królestwa następcy tronu księcia Mohammeda bin Salmana. To za jego wstawiennictwem Saudyjki mogą już m.in. chodzić do kina, na niektóre stadiony sportowe, a nawet bez zgody męskiego opiekuna poddawać się operacjom. O chwała ci, królu!
Ale żeby Saudyjkom się w głowach nie poprzewracało, nadal będzie obowiązywać szereg zakazów, które czynią z nich niewolnice swoich męskich „opiekunów”. Nie mogą więc założyć sobie rachunku w banku, bo – nie daj Allahu – by się finansowo uniezależniły. Nie dostaną paszportów, bo jeszcze wszystkie uciekną. Kawa czy lunch ze znajomym – wykluczone. Tak jak wyjście za mąż czy rozwód. Nie mówiąc już o samodzielnej decyzji, w co się ubiorą.
Władcy Arabii w ostatnich tygodniach pozamykali do więzień kilkanaście aktywistek, które walczyły m.in. o prawo do prowadzenia auta. Saudyjki muszą wiedzieć, że niczego sobie nie zawdzięczają. Wszystko to łaska mężczyzn.