Aby odnieść sukces, trzeba spróbować – powtarza nowy premier Włoch Giuseppe Conte. I stosując się do tej zasady, postanowił spróbować swoich sił na czele powstającego właśnie rządu. Eksperyment wcale nie musi się okazać sukcesem, bo nowy premier jest prawnikiem i profesorem prawa, doświadczenia w polityce nie ma wcale, a i samodzielności też może nie mieć, bo wiele wskazuje na to, że liderzy partii koalicyjnych wyobrażają go sobie jako spolegliwego wykonawcę ich woli.
Giuseppe Conte z przeinaczonym życiorysem
Giuseppe Conte urodził się w 1964 r. w niewielkiej miejscowości niedaleko Foggii, a w San Giovanni Rotondo, w którym mieszkał sam ojciec Pio, Conte chodził do szkoły. Potem ukończył rzymski uniwersytet La Sapienza, a następnie podróżował po świecie i pojawiał się na wykładach m.in. na Yale i w New York University w Stanach Zjednoczonych, w paryskiej Sorbonie oraz Cambridge w Wielkiej Brytanii. Żadnej z tych zagranicznych uczelni – wbrew temu, co napisał w oficjalnym życiorysie – nie skończył. Dały mu one jednak międzynarodowe obycie i porządną znajomość języka angielskiego, co u włoskich polityków wcale nie jest powszechne.
Prawnik bez politycznego doświadczenia
Conte prawdziwym politykiem nie jest. Dopiero zamierza nim być. Na razie jest eleganckim, ubranym w trzyczęściowy garnitur i białą koszulę ze spinkami do mankietów profesorem prawa i wykładowcą na uczelniach w Rzymie i we Florencji. Opanował wszystkie kategorie prawa: cywilne, karne, korporacyjne, administracyjne i finansowe. Przez trzy lata przewodniczył finansowej i bankowej komisji arbitrażowej. A jeszcze do pierwszych miesięcy tego roku zasiadał w Radzie Nadzorczej Sądownictwa Administracyjnego.
Ma swoją kancelarię adwokacką w Rzymie, niedaleko siedziby Ministerstwa Sprawiedliwości. Przez lata głosował na lewicowe ugrupowania, ale potem – rozczarowany rządami lewicy – zaczął popierać Ruch Pięciu Gwiazd, a przed wyborami w marcu tego roku lider Ruchu włączył go do swojego ośmioosobowego gabinetu cieni, w którym Conte był odpowiedzialny za reformę administracyjną. W razie zwycięstwa miał nawet zostać ministrem administracji publicznej.
Czytaj także: Jak na Sycylii radzą sobie z problemem uchodźców
Premier od kompromisów
Został jednak premierem. I to zaakceptowanym przez prezydenta. Chociaż do końca były co do tego wątpliwości. I choć sam Conte mówi, że chce być adwokatem i obrońcą narodu włoskiego, to nie tylko włoscy komentatorzy obawiają się, jaka faktycznie będzie jego pozycja w nowym rządzie. Dla liderów obu koalicyjnych partii był tym trzecim, osobą, która miała ich pogodzić i sprawić, że koalicja w ogóle będzie możliwa. Jednak nawet największym optymistom trudno uwierzyć, że to Conte w rzeczywistości będzie sprawował rządy.
Czytaj także: Włochy. Historia zakazana