Politykę porównuje się czasem do gry w szachy. To oznacza, że są pewne reguły i że się ich przestrzega, nawet jeśli gra nie idzie po czyjejś myśli. W przypadku rywalizacji wywiadów, a ta jest też rodzajem gry, niepisana reguła brzmi: gdy ujęty agent zostanie wymieniony na agenta strony przeciwnej, wypada z gry i zostaje wraz z rodziną poza dalszym zainteresowaniem i działaniem służb.
Skripal został ujęty w Rosji w 2004 roku, skazany za współpracę z kontrwywiadem brytyjskim, ułaskawiony po sześciu latach odsiadki przez ówczesnego prezydenta Miedwiediewa i wymieniony w Wiedniu wraz z innymi agentami na agentów rosyjskich, którzy wrócili do kraju. Marcowy zamach na życie byłego podwójnego agenta rosyjskiego Siergieja Skripala i jego córki w centrum Salisbury można uznać za przewrócenie stolika, gdyż łamie tę właśnie regułę gry szpiegowskiej. Ma to poważne konsekwencje polityczne, o wiele poważniejsze niż wymiana wet za wet, do jakiej już doszło między obu państwami.
Putin myśli tylko o sobie
Przy czym retorsje rosyjskie wydają się silniejsze niż odwet brytyjski, który nie dotknął interesów powiązanych z Kremlem rosyjskich nowobogackich w Wielkiej Brytanii tak mocno, jak można by się było spodziewać po retoryce rządu konserwatystów pani May.
Złamanie niepisanej reguły oznacza, że Putin ignoruje jej konsekwencje. Że nie interesuje go tak naprawdę międzynarodowa pozycja Rosji, tylko jego własna jako lidera państwa. I może nieprzypadkowo do chemicznego ataku doszło niedługo przed wyborami prezydenckimi w Rosji.
W trakcie kampanii potężny aparat propagandowy przedstawiał Putina jako symbol i gwarancję siły Rosji. Tak jakby prezydent mógł powiedzieć: państwo to ja. Reakcja propagandowa na sprawę Skripala powtarza klasyczny schemat zaprzeczania w żywe oczy i przerzucania odpowiedzialności na ofiary, w tym przypadku na służby brytyjskie i kryjących się rzekomo za nimi zachodnich wrogów Rosji.
To jest schemat wypraktykowany w Rosji już w epoce radzieckiej. Przypomnijmy sobie choćby sprawę strącenia malezyjskiego samolotu pasażerskiego nad terenem Ukrainy objętym separatystycznym konfliktem ze wsparciem rosyjskim. Rosyjska propaganda odpowiedzialnością obarczyła stronników niepodległej Ukrainy.
Na razie sprawa toczy się według tego schematu i przedstawiana jest w Rosji jako dowód na wrogość do niej Zachodu, któremu mężnie stawia czoła prezydent Putin. W rzeczywistości mamy do czynienia z chłodną wojną wypowiedzianą przez Putina Zachodowi na terenie Wielkiej Brytanii. Komunikat brzmi: bójcie się nas, bo jesteśmy gotowi na wszystko. Pisane i niepisane reguły przestają nas obowiązywać.