Świat

Do tanga trzeba trojga

Niemcy w końcu budują koalicję rządową

Horst Seehofer (CSU), Angela Merkel (CDU) i Martin Schulz (SPD). To oni będą budować koalicję. Horst Seehofer (CSU), Angela Merkel (CDU) i Martin Schulz (SPD). To oni będą budować koalicję. Sean Gallup / Getty Images
Chadecy z CDU i CSU oraz socjaldemokraci wstępnie się dogadali i wygląda na to, że Niemcy znów będą mieli wielką koalicję. Ale najważniejsze pytanie brzmi: czy Angela Merkel, „cesarzowa Europy”, dotrwa do końca kadencji?
Markus Söder zastąpił Horsta Seehofera na stanowisku premiera Bawarii. Symbolizuje zbliżającą się zmianę pokoleniową na niemieckiej scenie politycznej.Superbass/Wikipedia Markus Söder zastąpił Horsta Seehofera na stanowisku premiera Bawarii. Symbolizuje zbliżającą się zmianę pokoleniową na niemieckiej scenie politycznej.

Tym razem nikt nie przewrócił stolika. W piątek niemieccy chadecy i socjaldemokraci wstępnie porozumieli się w sprawie przedłużenia wielkiej koalicji. Długo i ostro spierali się o finanse i podatki, o uchodźców (czy pozwolić przebywającym w Niemczech obcokrajowcom na ściągnięcie najbliższej rodziny), o rynek pracy, służbę zdrowia czy „solidarną rentę” dla nisko zarabiających.

Socjaldemokraci podbijali świadczenia socjalne i podatki, wskazując na nadwyżki budżetowe. Zaś chadecy nalegali na zmniejszanie dodatku solidarnościowego uchwalonego po zjednoczeniu Niemiec na rzecz nowych landów i Europy Środkowo-Wschodniej. To zresztą nie koniec rozgrywki, bo jeszcze zjazd SPD musi 21 stycznia przyklepać udział w rządzie. A szczegóły nadal będą dogadywane.

Ale nawet jeśli za kulisami spierano się o konkrety, czyli o pieniądze, to na proscenium w przeciągających się korowodach wokół koalicji stała oczywiście Europa, w kampanii wyborczej niemal całkiem przemilczana. Angela Merkel ponaglała socjaldemokratów, by się przestali boczyć, bo „świat czeka, byśmy mogli działać”. A socjaldemokraci zaczęli się ścigać w odgrzewaniu starych europomysłów.

1.

Sigmar Gabriel z SPD, wciąż jeszcze minister spraw zagranicznych, szkicował program dla Europy, od którego nad Wisłą mogło się zrobić zimno. Mówił, że Niemcy powinny chłodniej traktować partnerstwo z USA, bo zapewne przez dłuższy czas będą z Waszyngtonem skłócone. „Być może Francja powinna się stać bardziej niemiecka w sprawach finansowych, a Niemcy bardziej francuskie w kwestiach bezpieczeństwa”. I łagodzić sankcje wobec Rosji według sprawdzonego wzorca polityki odprężenia.

To się podoba w niektórych kręgach zarówno po prawej, jak i po lewej stronie. Ale wywołuje też ostrą krytykę centrowych konserwatystów.

Polityka 3.2018 (3144) z dnia 16.01.2018; Świat; s. 44
Oryginalny tytuł tekstu: "Do tanga trzeba trojga"
Reklama