Dobrze, że to sobota, a nie piątek: 13 stycznia stanowisko szefa eurogrupy, czyli gremium ministrów finansów z krajów strefy euro, obejmuje Mário Centeno, minister finansów Portugalii. Zgodnie z nowymi przepisami będzie kontynuował pracę w swoim kraju i jednocześnie szefował eurogrupie. Kadencja Portugalczyka potrwa 2,5 roku. Centeno będzie trzecim z rzędu szefem eurogrupy (po Junckerze i Dijsselbloemie). Z wykształcenia jest matematykiem i ekonomistą, który doktoryzował się na Harvardzie, był wykładowcą ISEG, prestiżowej szkoły ekonomii i zarządzania, pracował w instytucjach unijnych i Banku Światowym.
Portugalia, podobnie jak Grecja, w ciągu ostatniej dekady zaliczyła u siebie potężny kryzys gospodarczy. Wyszła z niego, a Centeno, jako ostatni minister finansów, poszedł znacznie mniej radykalną drogą niż promowana w Europie przez Niemcy ścieżka zaciskania pasa, i nie tylko cofnął część wprowadzonych na początku kryzysu oszczędności, ale też np. podniósł pensje w budżetówce. W Unii postrzegany jest jako przeciwieństwo Wolfganga Schaeuble, byłego już ministra finansów Niemiec i orędownika surowej dyscypliny finansowej, rozwiązań wprowadzonych m.in. w Grecji. Oprócz podstawowych zadań szefa eurogrupy (czyli ustalania porządku obrad i kierowania spotkaniami ministrów finansów), Portugalczyka czekają reformy strefy euro, w tym m.in. proponowane przez Komisję przekształcenie obecnego funduszu pomocy Eurolandu w Europejski Fundusz Walutowy, podporządkowany unijnym przepisom i możliwy do uruchomienia nawet w sytuacji weta któregoś z państw strefy.