Szwecja przyjęła najwięcej w Europie uchodźców w stosunku do liczby mieszkańców. Dwukrotnie więcej per capita, niż przyjęły prowadzące w liczbach bezwzględnych Niemcy. I chociaż gospodarka Szwecji rozwija się znakomicie (stabilny wzrost, spadające bezrobocie i rekordowe zatrudnienie), nie jest ona już w stanie przyjmować więcej uchodźców i zapewnić im godziwych do życia warunków.
„Byliśmy naiwni w ocenie wielkości zjawiska” – przyznał przed kilkoma miesiącami szwedzki Urząd Imigracyjny, który nadal nie może sobie poradzić z nawałem pracy. Mimo że liczba ubiegających się o azyl w Szwecji spadła ze 163 tysięcy w 2015 roku do 35 tysięcy w kończącym się roku. Minister finansów Magdalena Andersson przyznała samokrytycznie, że Szwecja nie jest w stanie zintegrować tak wielkiej liczby uchodźców ze społeczeństwem i zapewnić im podobnego standardu życia. Wezwała zabiegających o azyl, żeby szukali go w innych krajach.
Dlaczego Szwecja nie chce już uchodźców?
I nie chodzi bynajmniej o pieniądze. Nie ma miejsc pracy dla ludzi bez kwalifikacji. Brakuje nauczycieli i lekarzy, którzy podjęliby opiekę nad ciężko doświadczonymi wojnami uchodźcami. Brakuje mieszkań – mimo hossy na rynku budowlanym. Musimy się obecnie skoncentrować na tym, żeby tym ludziom, którzy otrzymali już prawo pobytu w Szwecji, zapewnić pracę i mieszkanie, a ich dzieciom dać należne im wykształcenie, podkreśla minister Andersson.
Andersson odniosła się także do słów socjaldemokratycznego premiera Stefana Löfvena, który w 2015 roku mówił: „Moja Europa nie będzie budowała murów”, przyznając, że zmiana polityki w sprawie uchodźców stała się konieczna z chwilą, kiedy nie można jej było kontynuować. Andersson skrytykowała także inne kraje unijne za brak solidarności. „To jest nie do przyjęcia – powiedziała – żeby Szwecja miała nieproporcjonalnie [w stosunku do jej wielkości] większą odpowiedzialność za rozwiązanie tego problemu niż inne europejskie kraje”.