„Stoimy teraz przed sytuacją, której w historii Republiki Federalnej, a więc w ciągu bądź co bądź 70 lat, jeszcze nie było” – oświadczył w poniedziałek po południu prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier. Wybory do Bundestagu odbyły się 24 września, a wciąż nie wiadomo, kto będzie rządził w Berlinie i kiedy zostanie zaprzysiężony nowy gabinet. W niedzielę krótko przed północą liberalna Wolna Partia Demokratyczna (FDP) nieoczekiwanie oznajmiła, że wycofuje się z sondażowych rozmów w sprawie koalicji z chadekami Merkel (CDU/CSU) i Zielonymi. Dla pani kanclerz, stojącej na czele rządu nieprzerwanie od 12 lat, to bolesna porażka.
Merkel wyraźnie nie ma ostatnio dobrej passy. Chadecy wygrali wprawdzie wrześniowe wybory do Bundestagu, ale otrzymali niespełna 33 proc. głosów. W powojennej historii gorzej wypadli tylko raz – 68 lat temu. Nastrojów w Konrad-Adenauer-Haus – berlińskiej centrali CDU – nie poprawiły październikowe wybory regionalne w Dolnej Saksonii, w których triumfowała Socjaldemokratyczna Partia Niemiec (SPD). Fiasko rozmów koalicyjnych w Berlinie to kolejna zła wiadomość dla chadeków. Merkel musiała odwołać poniedziałkowe spotkanie z premierem Holandii Markiem Ruttem. Zamiast tego pojechała do prezydenckiego pałacu Bellevue, by rozmawiać ze Steinmeierem o szansach wyjścia z politycznego impasu.
W niedzielę i przyszły poniedziałek liderzy CDU mają się naradzać nad dalszym postępowaniem. Dalsze konsultacje polityczne zapowiedział też prezydent. Publicyści i politolodzy kreślą trzy najbardziej prawdopodobne scenariusze.
Scenariusz 1. Koalicja chadeków i socjaldemokratów
Taki gabinet – z Merkel jako kanclerz – istniał już w latach 2005–2009 i 2013–2017. Teraz też miałby bezpieczną większość w Bundestagu. SPD nie chce jednak wchodzić do tej samej rzeki, bo dotychczas mocno traciła na sojuszu z Merkel.
We wrześniowych wyborach na socjaldemokratów głosował zaledwie co piąty Niemiec. Dziś partia Martina Schulza potwierdziła, że nie wyobraża sobie kolejnej koalicji z chadekami. Czy tylko po to, by podbić stawkę? Część działaczy CDU/CSU wierzy jeszcze, że socjaldemokrata Steinmeier nakłoni kolegów ze swego obozu politycznego do zmiany zdania. Ceną za ich wejście do koalicji mogłoby być jednak odejście Merkel z niemieckiej polityki.
Scenariusz 2. Rząd mniejszościowy
Byłoby to novum w powojennej historii Niemiec. Nawet jeśli do gabinetu chadeków weszliby liberałowie, do większości w Bundestagu brakowałoby 29 głosów. Gdyby miejsce FDP zajęli Zieloni – brakowałoby 42 deputowanych. Przed każdym ważnym głosowaniem Merkel musiałaby zabiegać o poparcie części opozycji. O silnym przywództwie pani kanclerz nie byłoby mowy.
Scenariusz 3. Przedterminowe wybory
Aby doszły do skutku, musiałby się na nie zgodzić prezydent. Polityczni komentatorzy spierają się o to, kto zyskałby najwięcej na nowym głosowaniu: socjaldemokraci, antysystemowa Alternatywa dla Niemiec (AfD) czy może jednak liberałowie, przekonujący, że zerwali rozmowy koalicyjne, by pozostać wierni pryncypiom? Dla chadeków byłyby to trudne wybory. I wcale nie jest pewne, że ponownie postawiliby w nich na Merkel. Zarząd CDU na razie deklaruje pełne poparcie dla pani kanclerz, ale w partii narasta niezadowolenie.
Merkel nadal ma szansę na czwartą kadencję, ale coraz mniej zależy od niej samej. Do rangi ważnego rozgrywającego urasta prezydent Steinmeier. Ten sam polityk, którego w 2009 r. Merkel gładko pokonała w wyścigu o fotel kanclerza.