Kiedy się okazało, że 29-letni Uzbek, który w Nowym Jorku zabił 8 i ranił 12 osób, prawo stałego pobytu w Stanach wylosował w loterii wizowej, prezydent Trump kolejny raz zapowiedział likwidację tego programu. Apelował o to już od miesięcy. Teraz oświadczył, że na podstawie programu do Stanów trafiają zupełnie przypadkowe osoby, które nigdy nie powinny do Ameryki wjechać, i że to Amerykanie są „frajerami”, skoro na taki system pozwalają.
Trump uważa też, że Stanom Zjednoczonym potrzebny jest system oparty na przydatności i kwalifikacjach zawodowych. Podobny do tego, jaki obowiązuje w Australii i Kanadzie. Podkreśla, że ludzie, którzy mieliby trafić do Stanów, powinni znać język i mieć ofertę dobrze płatnej pracy w USA albo chociaż wykazywać się przedsiębiorczością i inicjatywą, a nie, tak jak teraz, przyczyniać się do rosnącej rzeszy niewykwalifikowanych bezrobotnych i obciążać budżet państwa.
Donald Trump walczy z imigrantami
Trump walczy z loterią już od dawna. A szerzej: walczy w ogóle z imigrantami. Już w kampanii wyborczej w 2016 r. zapowiadał zaostrzenie amerykańskiej polityki imigracyjnej. A potem, kiedy został prezydentem, wyznaczył najniższy od 40 lat roczny pułap przyjmowania uchodźców i wielokrotnie próbował zablokować wjazd do USA obywateli kilku krajów bliskowschodnich, choć do tej pory sądy federalne odrzucały te próby.
Imigranci, otrzymując tzw. zielone karty (wizy), zyskują prawo stałego i legalnego pobytu w USA, prawo do podejmowania legalnej pracy, prowadzenia własnej działalności gospodarczej i swobodnego przekraczania granicy. Daje im to też możliwość korzystania ze świadczeń socjalnych, ubiegania się o stypendium czy o pożyczkę w banku.