To najkrwawsza strzelanina w historii USA – podsumowały amerykańskie media. Strzały padły z 32. piętra hotelu Mandalay Bay Resort o godzi. 22 czasu amerykańskiego podczas koncertu gwiazdy muzyki country Jasona Aldreda.
W strzelaninie zginęło 59 osób, ponad 500 jest rannych. Wśród ofiar są m.in. policjanci. Na koncercie bawiło się koło 22 tys. osób.
Kto strzelał w Las Vegas?
Z ustaleń policji wynika, że strzelał 64-letni Stephen Paddock, opisywany najpierw jako „miejscowy”. Mężczyzna popełnił samobójstwo. Pokój wynajmował od 28 września, przechowywał w nim dużo broni. Policja znalazła również 19 sztuk broni, a także amunicję i materiały wybuchowe w domu mężczyzny w Mesquite, miejscowości oddalonej o półtorej godziny jazdy samochodem od Las Vegas. Funkcjonariusze przesłuchali już jego partnerkę, Marilou Danley. Nie była uzbrojona, współpracuje ze służbami.
Motywy ataku nadal nie są znane. Odpowiedzialność za zamach wzięło na siebie tzw. Państwo Islamskie, które informuje, że Paddock kilka miesięcy temu przeszedł na islam. Do tej pory nie znaleziono dowodów, które potwierdzałyby tę wersję zdarzeń. FBI twierdzi wręcz, że nie ma związku między tym konkretnym atakiem a jakąkolwiek międzynarodową organizacją terrorystyczną.
Amerykańskie media dotarły do brata sprawcy strzelaniny. Jest zaskoczony całą sprawą. „Był moim bratem. Czuję się tak, jakby asteroida spadła z nieba” – wyznał Eric Paddock w CNN. I dodał: Stephen nie był związany z wojskiem, mieszkał w Mesquite, gdzie odwiedzał kasyna i „jadał burritos”. W wywiadzie dla „Daily Mail” Eric Paddock mówił z kolei, że „nic nie wskazywało, by mógł on uczynić coś takiego”. Jego zdaniem brat nie miał żadnych był zaangażowany religijnie ani politycznie. Miał kilka sztuk broni, ale posiadał ją legalnie.