Świat

Do Brexitu jednak nie dojdzie? Takie plotki słychać coraz częściej

Donald Tusk sugeruje, że do Brexitu jednak nie dojdzie? Donald Tusk sugeruje, że do Brexitu jednak nie dojdzie? European Council / Flickr CC by 2.0
Porażka brytyjskich konserwatystów w przyspieszonych wyborach i wzmocnienie pozycji lewicowej opozycji Corbyna osłabiły politycznie premier May.

W rocznicę Brexitu szef Rady Europejskiej zasłynął słowami, że jest marzycielem i to niejedynym. Aluzja do przeboju Johna Lennona „Imagine” w kontekście negocjacji rozwodowych między UE i UK została odczytana jako sugestia, że Tusk nie wyklucza, iż do rozwodu jednak nie dojdzie.

Takie plotki słychać dziś na salonach europejskich coraz częściej, bo porażka brytyjskich konserwatystów w przyspieszonych wyborach i wzmocnienie pozycji lewicowej opozycji Corbyna osłabiły politycznie premier UK. May przybyła na posiedzenie bez konkretów, ale z dobrą wolą.

Stara Unia marzy mniej

May obiecała mianowicie, że jest gotowa gwarantować, iż obywatele UE, a więc i Polacy, zachowają swoje prawa na Wyspach po rozwodzie. Reakcja liderów UE, w tym premier Szydło, była chłodna: krok we właściwym kierunku, ale niedostateczny.

Faktycznie: przecież nie wiadomo, ile są warte gwarancje pani premier, która wkrótce może być zmuszona do dymisji. Jest też inna bardzo trudna kwestia: Unia oczekuje, że w razie kontrowersji dotyczących przyszłego statusu obywateli UE na Wyspach arbitrem będzie unijny trybunał sprawiedliwości. A to jest nie do pogodzenia z celem brytyjskim, jakim jest całkowite „odzyskanie suwerenności” państwowej. Także z deklaracji May niewiele wynika i niewiele może się ostać.

Prócz marzyciela Tuska – jego wypowiedź wielokrotnie pokazywały światowe telewizje, w tym naturalnie BBC – są jednak w Unii liderzy z frakcji mniej marzycielskiej. Ich symbolem jest złośliwa trawestacja słów Tuska/Lennona dokonana przez premiera Belgii Charlesa Michela: nie jestem marzycielem i takich jak ja jest wielu. Michel mówi tu głosem tej części starej Unii, która ma już dość użerania się z eurosceptykami, których liderem przez lata była Wielka Brytania. Ich marzeniem jest konsolidacja UE po zwycięstwie Macrona i przewidywanym zwycięstwie Merkel wokół strefy euro.

Linia polskiego rządu: „Europo, powstań z kolan”

Polska pod rządami PiS z tej gry jest wyłączona. Nie przystąpiła do tego twardego rdzenia Unii, a po dojściu PiS do władzy skonfliktowała się z Brukselą na wielu polach, co sprawiło, że przestała być postrzegana jako partner przewidywalny. Na tym tle Emmanuel Macron, nowa gwiazda polityki, skrytykował politykę europejską panów Kaczyńskiego i Orbána jako podwójną zdradę: w sprawie wartości europejskich i solidarności w kwestii migrantów. W piątek doszło do spotkania w Brukseli Macrona z Czwórką Wyszehradzką, której liderem chciałaby być Polska.

Dobrze, że rozmawiają, ale na razie też z tego nic nie wynika. I raczej nie zanosi się na to, by coś konstruktywnego wynikło. Pani Szydło i jej mentor – minister Szymański – kontynuują linię „Europo, powstań z kolan”. Szymański wyraził nadzieję, że interesy Polski i nowej Unii będą lepiej rozumiane przez Francję. No dobrze, ale dziś Francja i Niemcy mają takie samo prawo oczekiwać od Polski, że Warszawa będzie lepiej rozumiała interesy całej Unii Europejskiej. Obawiam się, że na to są dziś mniejsze szanse niż na „cud”, o którym marzy Donald Tusk.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Rynek

Jak portier związkowiec paraliżuje całą uczelnię. 80 mln na podwyżki wciąż leży na koncie

Pracownicy Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego od początku roku czekają na wypłatę podwyżek. Blokuje je Prawda, maleńki związek zawodowy założony przez portiera.

Marcin Piątek
20.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną