Radykalna młodzież i liberalny zachód kraju. Francja pełna podziałów wybiera prezydenta
Francuzi od rana głosują w pierwszej turze wyborów prezydenckich. Na przejście do drugiej rundy głosowania szanse ma czworo kandydatów – od nacjonalistki Marine Le Pen po byłego komunistę Jean-Luca Mélenchona. Tak zaciętej rywalizacji wyborczej Francja nie doświadczyła od początku V Republiki, czyli od 1958 r.
Liberał, nacjonalistka, oszust lub komunista
Jeszcze w październiku ubiegłego roku murowanym faworytem do zwycięstwa w wyborach był mer Bordeaux Alain Juppé. W listopadzie jednak niespodziewanie przegrał prawybory w konserwatywnej Partii Republikańskiej z byłym szefem rządu François Fillonem. Były premier przez kolejne dwa miesiące brylował w sondażach. W badaniach przed pierwszą turą co prawda nieznacznie ustępował liderce Frontu Narodowego Le Pen, ale już w ankietach mierzących szanse kandydatów w bezpośrednim starciu deklasował nacjonalistkę.
Reputację Fillona zszargała styczniowa afera upubliczniona przez satyryczny tygodnik „Le Canard Enchainé”. Dziennikarze periodyku ujawnili dowody na to, że republikanin przez lata zdefraudował ponad milion euro, zatrudniając członków rodziny na fikcyjnych etatach we własnym biurze parlamentarnym.
Na spadku popularności Fillona najbardziej skorzystał były minister gospodarki, liberał Emmanuel Macron, który w wyborach startuje bez poparcia żadnej z głównych partii. To właśnie on do pierwszej tury głosowania przystąpi w roli faworyta, może być też pewny pokonania Le Pen w drugiej rundzie głosowania, o ile oboje się do niej zakwalifikują. Ich plany pokrzyżować chcą odbudowujący swoje poparcie Fillon i Mélenchon, który przyciąga wyborców świetnymi występami w debatach telewizyjnych. Różnice między głównymi kandydatami mieszczą się w granicy błędu statystycznego, a o wyniku wyborów zadecydują szczegóły.
Twardy elektorat Le Pen
Jeżeli wierzyć wynikom sondaży z ostatniego roku, najpewniejsza swojego miejsca w drugiej turze wyborów powinna być Le Pen. Co prawda rzadko zdarzało jej się przekroczyć 30 proc. poparcia, ale z drugiej strony – przez ostatnie 12 miesięcy nigdy nie popierała jej mniej niż jedna piąta wszystkich wyborców.
Tezy tej broni też Dominique Reynié z paryskiego Instytutu Nauk Politycznych. Według niego nacjonalistka ma największy twardy elektorat ze wszystkich kandydatów, a odsetek jej najbardziej zdeterminowanych wyborców szacuje właśnie na 20 proc. dorosłych Francuzów. Reynié jednocześnie zauważa, że najciężej przewidzieć wynik wyborczy Macrona. Liberał dopiero niecały rok temu rozpoczął samodzielną karierę polityczną, nie dorobił się jeszcze przywiązanych wyborców i jest najbardziej narażony na wahania poparcia.
Liberalne Bordeaux, nacjonalistyczne Marsylia i Lille
W całej Europie populiści uzyskują najwyższe poparcie w biedniejszych, charakteryzujących się wysokim poziomem bezrobocia regionach swoich krajów. Będący w niezadowalającej sytuacji materialnej mieszkańcy tych terenów często za swoje niepowodzenia obwiniają tradycyjne partie polityczne, które będąc przez lata u władzy, nie wpłynęły na poprawę sytuacji gospodarczej tych terenów.
Na tej niechęci najwięcej zyskuje Le Pen. Prowadzi też w zamożnej Prowansji, ale tutaj akurat nacjonalistka zawdzięcza je szeroko rozbudowanym strukturom Frontu Narodowego w regionie. Jej partia ma swoje korzenie właśnie na południu kraju, w miastach, do których przez dekady przybywało najwięcej migrantów z byłych kolonii francuskich.
Z kolei zamożniejsze regiony kraju w większości popierają Macrona. Liberał prowadzi na zachodzie oraz w stolicy Francji, czyli w byłych twierdzach Partii Socjalistycznej (PS). Socjaliści stracili wyborców w tych miastach głównie wskutek fatalnie ocenianej prezydentury członka PS Francoisa Hollande’a.W sumie Le Pen jest najsilniejsza w siedmiu regionach, a Macron – w czterech. Kandydaci remisują w Owernii, w środku kraju. Wszędzie nieznacznie wyprzedzają Fillona i Melenchona.
Młodzi żądni rewolucji
Podobnie jak w Polsce, tak i we Francji radykałowie mają najwięcej zwolenników wśród najmłodszych wyborców. Wśród głosujących w wieku od 18 do 24 lat prowadzi Mélenchon z 30 proc. poparcia, a w grupie wiekowej 25–34 – Le Pen z 31 proc. zwolenników.
Dwudziesto- i trzydziestolatkowie obarczają rządzących winą za wywołanie kryzysu gospodarczego i migracyjnego oraz za dopuszczenie do zamachów terrorystycznych we Francji. Najmłodszych przekonują izolacyjne propozycje skrajnych kandydatów, takie jak zamknięcie granic czy marginalizacja wielomilionowej mniejszości muzułmańskiej. Wielu młodych wyborców popiera też opuszczenie Unii Europejskiej i NATO.
W największej opozycji do młodego pokolenia stoją wyborcy powyżej 65. roku życia. Tylko jeden na pięciu najstarszych głosujących popiera Le Pen. Od nacjonalistki seniorów odstręcza rasistowski i antysemicki rodowód Frontu Narodowego. Doskonale pamiętają, że poprzedni lider Frontu, ojciec Marine, Jean-Marie Le Pen, nie ukrywał swoich rasistowskich poglądów, znany był też m.in. z podważania Holocaustu.
Brak poparcia w tej grupie wiekowej może się okazać niezwykle bolesny dla nacjonalistki, ponieważ najstarsi wyborcy licznie chodzą do urn. W poprzednich wyborach prezydenckich zagłosowało 87 proc. osób mających powyżej 65 lat. Frekwencja w całym społeczeństwie wyniosła 80 proc.
Cała nadzieja w niezdecydowanych
Reynié szacuje, że jedynie 60 proc. Francuzów będzie pewnych swojego wyboru, zanim uda się do lokalu wyborczego. Kolejne 20 proc. zadecyduje o tym, kogo poprzeć w ostatniej chwili, a jedna piąta wyborców w ogóle nie weźmie udziału w głosowaniu.
Niezdecydowani najpewniej w większości nie poprą radykałów. Wpływ na to ma wysoki odsetek wyborców, którzy nawet jeśli nie wiedzą jeszcze, na kogo oddadzą głos, to wykluczają poparcie Le Pen bądź Mélenchona. Dodatkowo 58 proc. Francuzów uważa Le Pen za zagrożenie dla demokracji, a postulowane przez nią i Mélenchona wyjście Francji ze strefy euro popiera tylko jedna trzecia wyborców.
Niezdecydowanych odpycha też Fillon, któremu nie udało się oczyścić z zarzutów defraudacji funduszy publicznych. Wszystkie te zjawiska uprzywilejowują Macrona, który powinien zgarnąć najwięcej głosów niezdecydowanych. Wpływu na spełnienie tego scenariusza nie powinien mieć nawet czwartkowy atak terrorystyczny w Paryżu. W przeszłości podobne zamachy we Francji nie prowadziły do wzrostu poparcia dla radykałów. Widoczny był natomiast zdecydowany odpływ wyborców od Partii Socjalistycznej, której kandydat w wyborach Benoit Hamon i tak nie liczy się już w walce o drugą turę.
Francuskie lokale wyborcze pozostaną otwarte do godz. 19 na wsiach i do godz. 20 w miastach. Oficjalne wyniki poznamy w nocy, ale rezultaty badań exit poll zaczną napływać od wczesnego wieczora. Jako pierwsze podadzą je najpewniej szwajcarskie i belgijskie media, których nie obowiązuje panująca na terenie Francji cisza wyborcza.
Tegoroczne wybory są trzecimi od 1958 r., w których do drugiej tury nie awansuje socjalista. Może to też być pierwsze głosowanie od 50 lat, kiedy do decydującej rundy nie dostanie się kandydat centroprawicy. Według ekspertów frekwencja w głosowaniu wyniesie około 80 proc.