Jak podaje rosyjska Prokuratura Generalna 14 osób zginęło, a 20 zostało rannych w wyniku wybuchu bomby w pobliżu podziemnej stacji metra w Sankt Petersburgu. Materiał wybuchowy został umieszczony w wagonie metra. Do tragedii doszło o godzinie 14.40 czasu miejscowego, między stacjami Siennaja Płoszczad i Technołogiczeskij Institut, które znajdują się w centrum miasta.
Jak podaje PAP na stacji metra Płoszczad Wosstanija znaleziono ładunek wybuchowy, który nie eksplodował. Został on zabezpieczony przez saperów.
Tragiczny bilans zamachu
Przez długi czas, nie znano ostatecznej liczby ofiar. Początkowo mówiono nawet o 50 rannych. Brytyjska agencja Reuters podawała, że w wyniku eksplozji rany odniosło aż 47 osób. Narodowy Komitet Antyterrorystyczny (NAK) informował zaś, że zginęło 9, a nie 10 osób.
Konsul RP w Sankt Petersburgu pozostaje w kontakcie z lokalnymi służbami i wyjaśnia, czy wśród ofiar wybuchu są obywatele Polski.
Putin on St Petersburg metro explosions: It's too early to talk about a terrorist attack, authorities investigating https://t.co/xL0M2vkpwS pic.twitter.com/IOo2Qo1aih
— Alec Luhn (@ASLuhn) 3 kwietnia 2017
Początkowo mówiono o dwóch wybuchach, które nastąpiły w tym samym czasie. Informacje nie zostały jednak potwierdzone. Jak podała agencja RIA Nowosti, metro w Sankt Petersburgu zostało w całości zamknięte.
Kto jest odpowiedzialny za zamach?
Niewielki ładunek (eksplozja miała prawdopodobnie siłę 200-300 gramów trotylu) został wyprodukowany w warunkach domowych i miał za zadanie ranić jak najwięcej osób, co jest charakterystyczne dla działań terrorystów.
Jak podaje agencja Interfax, rosyjskie władze wydały nakaz aresztowania dwóch osób. Jedna z nich była odpowiedzialna za pozostawienie bomby w pociągu, druga podrzuciła inne urządzenie na stację metra. Rosyjskie media publikowały zdjęcie jednego z domniemanych sprawców. Po zobaczeniu swojej podobizny w telewizji, mężczyzna zgłosił się na policję i zeznał, że nie miał nic wspólnego z wybuchem.
Wciąż trwa poszukiwanie zamachowców. W agencjach pojawiają się informacje dotyczące domniemanych sprawców, ale nie zostały one oficjalnie potwierdzone.
Żadna z organizacji nie przyznała się do zorganizowania zamachu terrorystycznego, jednak w ostatnich tygodniach pojawiały się doniesienia o planowanym zamachu przez tak zwane Państwo Islamskie. Spekuluje się również, że za wybuch mogą być odpowiedzialne inne organizacji terrorystyczne.
Latest casualty #'s for Petersburg metro bombing: 9 dead, 20+ injured. Prosecutor general calls it terrorist attack https://t.co/FoMWZvMbup pic.twitter.com/i0xAWzOMb5
— Alec Luhn (@ASLuhn) 3 kwietnia 2017
Wybuch w petersburskim metrze zbiegł się w czasie z wizytą w mieście Władimira Putina, który spotkał się tam z prezydentem Białorusi Aleksandrem Łukaszenką. Prezydent Rosji natychmiast złożył wyrazy współczucia bliskim ofiar oraz poinformował, że przyczyny tragedii zostaną dokładnie zbadane.
Wybuch był wynikiem zamachu terrorystycznego, jednak nie wziął w nim udziału zamachowiec samobójca, tak jak miało to miejsce w zamachu 29 kwietnia 2010 roku na dwóch stacjach moskiewskiego metra Łubianka i Park Kultury. Za ataki odpowiedzialne były wtedy terrorystki samobójczynie z Czeczenii. Zginęło 39 osób.