Jest oficjalna posada dla Ivanki Trump w Białym Domu. Czym i dlaczego będzie się zajmować?
O zaangażowaniu Ivanki Trump najpierw w kampanię prezydencką jej ojca, a potem w jego pracę już w trakcie sprawowania urzędu, było głośno od dawna. Córka prezydenta towarzyszyła mu podczas spotkań, uzyskała dostęp do tajnych informacji, a nawet własny gabinet w zachodnim skrzydle Białego Domu, czyli tam, gdzie urzędują prezydent i jego najbliżsi współpracownicy.
Oficjalnie nie miała jednak etatu. Żeby przeciąć spekulacje, Donald Trump ją zatrudnił. Tylko czy to ucina wątpliwości, czy rodzi ich jeszcze więcej?
Ivanka będzie teraz prezydenckim doradcą. Oczami i uszami prezydenta, jak informuje jej prawnik. A ona sama dokłada, że do jej obowiązków będzie należało „szczere doradzanie ojcu w różnych sprawach związanych z pełnieniem urzędu prezydenta”. Czyli właściwie będzie kontynuowała pracę, którą wykonywała do tej pory, tylko teraz w sposób bardziej sformalizowany.
Droga Ivanki do Białego Domu
Już wcześniej, podczas kampanii wyborczej, razem ze swoim mężem Jaredem Kushnerem należała do najbardziej zaufanych ludzi Donalda Trumpa. A o tym, że ich praca nie skończy się wraz z końcem kampanii, świadczyło to, że razem z dziećmi przeprowadzili się z Nowego Jorku do Waszyngtonu, do okazałego domu w luksusowej dzielnicy Kalorama, a Jared trzy dni temu został szefem nowo powstałego Biura Amerykańskich Innowacji Białego Domu.
Ivanka towarzyszyła ojcu w czasie spotkania z premierem Japonii, które odbyło się jeszcze przed zaprzysiężeniem prezydenta Trumpa. Podobnie siedziała przy stole obrad, gdy prezydent elekt spotykał się z szefami wielkich koncernów technologicznych. A już po zaprzysiężeniu wzięła udział w spotkaniu z kanclerz Niemiec Angelą Merkel i z premierem Kanady Justinem Trudeau.
Od lat jest ulubienicą ojca. Chociaż próbowała sił jako modelka, zawsze miała też głowę do interesów, więc po skończeniu ekonomii w Wharton School of Business na Uniwersytecie w Pensylwanii, mając 25 lat została najmłodszym członkiem rady nadzorczej Trump Entertainment Resorts. I z opinii osób, które robiły z nią wówczas interesy wynika, że Ivanka jest udoskonaloną kopią swojego ojca albo, jak pisze CNN, jego lepszą wersją.
Podobnie jak on jest przedsiębiorcza i nie boi się ryzyka. Często stawia wszystko na jedną kartę. Jednak w przeciwieństwie do niego nie opiera się tylko na robieniu wokół siebie odpowiedniej atmosfery i cwaniactwie, ale też na dyscyplinie i doskonałym przygotowaniu do każdego spotkania. Jest też spokojna i elegancka. Ma swobodę i klasę, której w wielu sytuacjach brakuje jej ojcu.
Ma 35 lat, męża i troje dzieci. Jest wiceprezesem ds. zakupów i rozwoju w Trump Organization i właścicielką własnej firmy odzieżowej. Od lat walczy o równouprawnienie kobiet (w przyszłym miesiącu do sprzedaży ma trafić jej książka „Kobiety pracujące”) albo, jak mówią jej przeciwnicy, kreuje swój wizerunek jako osoby zaangażowanej w feminizm tylko wtedy, kiedy dostrzega płynące z tego korzyści. Deklaruje też chęć walki z ociepleniem klimatu i tym m.in. chce się zajmować podczas prezydentury ojca.
Praca u boku Trumpa „konfliktem etycznym”?
Ivanka deklaruje, że jako doradczyni ojca będzie dobrowolnie stosować się do wszystkich zasad etycznych obowiązujących urzędników państwowych. Będzie też pełniła swoją funkcję nieodpłatnie. A żeby uniknąć dalszych oskarżeń o konflikt interesów, zbyła również ponad 36 mln dol. aktywów swojej firmy. Jednak do tej pory biuro w zachodnim skrzydle Białego Domu to było coś wielkiego, awans spotykający ludzi z wieloletnim doświadczeniem, a nie posada zarezerwowana dla rodziny prezydenta.
Prezydentura Trumpa wiele jednak w tym względzie zmieniła. W pośpiechu, w odpowiedzi na zaskakujące decyzje prezydenta, powstają nowe procedury, które mają zastąpić przepisy, których nie ma, ponieważ poprzedni prezydenci nie zatrudniali w Białym Domu swoich dzieci.
Sam Donald Trump, który sprawuje urząd od ponad dwóch miesięcy, a w tym czasie jego pola golfowe czy hotele, zarówno w kraju, jak i za granicą, nadal pracują pełną parą, nie widzi w tym nic niestosownego. Ivanka, jako jego lepsza kopia, dostrzega przynajmniej „możliwy konflikt etyczny” i dlatego zadeklarowała pracę pro bono, ale już powodów, dla których miałaby tej pracy nie podejmować w ogóle, jakoś nie wzięła pod uwagę.