Świat

Trump podpisał nowy, ale wciąż antymuzułmański dekret

Donald Trump, prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump, prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump / Facebook
Nowy dekret z pewnością zostanie znowu w zaskarżony – jako niezgodny z konstytucyjnym zakazem dyskryminacji ze względu na religię.

Donald Trump poprawił nieco swój osławiony dekret ws. imigrantów. Wydany w styczniu dokument zakazywał na 90 dni wjazdu do Ameryki przybyszom z kilku krajów z muzułmańską większością i zawieszał na 120 dni przyjmowanie uchodźców.

W nowym dekrecie z listy 7 państw uznanych przez prezydenta za największe źródło terroryzmu usunięto Irak – kraj walczący u boku USA w wojnie z Państwem Islamskim (ISIS), którego obywatele współpracowali w dodatku z amerykańskimi okupantami po inwazji w 2003 r. jako tłumacze i ochroniarze, narażając się na zemstę rodaków.

Nowy dekret podkreśla też, że posiadacze prawa stałego pobytu (tzw. zielonej karty) będą mogli bez przeszkód wjechać do USA, oraz eliminuje zawarty w poprzednim rozporządzeniu bezterminowy zakaz przyjmowania uchodźców z Syrii. Obejmie ich teraz rozciągnięty na wszystkich uchodźców zakaz czteromiesięczny.

Poza tym dekret ma wejść w życie dopiero za dwa tygodnie, co zapobiegnie chaosowi na lotniskach, jaki wywołał pierwszy dekret z klauzulą natychmiastowego wykonania.

Sądy zablokowały wykonanie pierwszego dekretu ws. imigrantów

Kiedy sądy zablokowały wykonanie pierwotnego dekretu, Trump odgrażał się, że przewalczy go w Sądzie Najwyższym, ale prawnicy i polityczni doradcy wytłumaczyli mu, że lepiej usunąć najpierw z niego największe idiotyzmy. Pocieszające, że prezydent okazał się podatny na perswazje.

Jego elastyczność zwiększa szanse na wygranie sądowej batalii. Bo nowy dekret z pewnością zostanie znowu w zaskarżony – jako niezgodny z konstytucyjnym zakazem dyskryminacji ze względu na religię. Wynik sporu trudno przewidzieć. Obrońcy legalności dekretu będą argumentować, że nie wpuszcza się obywateli tylko 6 krajów muzułmańskich – gdzie więc dyskryminacja – ponieważ ich marne procedury lustracyjne nie gwarantują, że nie wybiorą się stamtąd do USA terroryści.

Przeciwnicy przypomną wcześniejsze wypowiedzi Trumpa, że nie wpuści żadnych muzułmanów – a w ocenie dekretu powinny się liczyć intencje, a nie tylko jego litera.

Znaczenie nowego dekretu dla bezpieczeństwa USA jest raczej minimalne albo zerowe. Żaden obywatel wspomnianych 6 krajów, z których przyjazdy zawieszono, nie zabił nikogo ani w ataku 9/11, ani w późniejszych zamachach na ziemi amerykańskiej. Nie słychać też, by badanie ok. 300 uchodźców w USA przez FBI pod kątem antyterrorystycznym potwierdziło, by ktokolwiek z nich takie zagrożenie stwarzał.

Nowy dekret, jak poprzedni, jest kością rzuconą przez prezydenta swoim wyborcom – bojącym się muzułmańskich imigrantów. Trump spełnia obietnice i za to go cenią. A jak przyjmują jego politykę kraje islamu, jak wpłynie to na ich opinie o Ameryce i jak ułatwi rekrutację bojowników do ISIS – z tego już nie zdają sobie sprawy. Albo ich to nie obchodzi.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Sport

Kryzys Igi: jak głęboki? Wersje zdarzeń są dwie. Po długiej przerwie Polka wraca na kort

Iga Świątek wraca na korty po dwumiesięcznym niebycie na prestiżowy turniej mistrzyń. Towarzyszy jej nowy belgijski trener, lecz przede wszystkim pytania: co się stało i jak ta nieobecność z własnego wyboru jej się przysłużyła?

Marcin Piątek
02.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną