Dobry prawnik, ale „złodziej”
Trump mianował kandydata na sędziego Sądu Najwyższego. Czy demokraci się na niego zgodzą?
Prezydent Trump mianował federalnego sędziego apelacyjnego Neila Gorsucha na następcę zmarłego rok temu sędziego amerykańskiego Sądu Najwyższego, odpowiednika naszego Trybunału Konstytucyjnego, instytucji o fundamentalnym znaczeniu w systemie ustrojowym Stanów Zjednoczonych. Choć w Stanach obowiązuje rozdział religii od państwa, media informują, że Gorsuch jest jedynym sędzią protestantem, reszta to katolicy (5) i żydzi (3).
Uroczystość w Białym Domu przebiegła gładko. Prezydent pochwalił się, że następcę konserwatywnego sędziego Scalii wybrano zgodnie z zapowiedzią w prezydenckiej kampanii wyborczej: przejrzysta selekcja, znakomita kariera zawodowa. Sędzia Gorsuch podziękował w krótkim przemówieniu za nominację.
Dorobek młodego sędziego jest imponujący
Obaj mówcy podkreślali, jak ważna jest dla amerykańskiej demokracji i tradycji państwowej niezależność sądu konstytucyjnego. Słuchając przemówień, miało się wrażenie, że amerykańskie państwo funkcjonuje bezbłędnie, a prezydent Trump jest jego wzorowym, powszechnie szanowanym zwierzchnikiem, a nie przywódcą wywołującym od pierwszego dnia urzędowania ciągłe protesty i kontrowersje we własnym kraju i poza jego granicami.
Co do kompetencji nowego sędziego tym razem nie ma większego sporu, bo dorobek młodego (49 lat) sędziego jest imponujący. Ale tak widzą go głównie prawnicy i eksperci. Wśród polityków i w opinii publicznej jest gorzej. Opozycja uważa nominata za łagodniejszą wersję konserwatysty Scalii, jej część „totalnie” radykalna żąda zablokowania nominacji w Senacie. Większość mają w nim wprawdzie Republikanie, ale niewystarczającą, by sędzia mógł objąć prestiżowe i wpływowe stanowisko.
Demokraci od dawna zapowiadali, że nie będą Trumpowi w niczym ułatwiać życia. Może się okazać, że droga do Sądu Najwyższego będzie dla nominata Trumpa drogą przez mękę. Opozycja jest oburzona, że zignorowano kandydaturę wysuniętą po śmierci Scalii przez prezydenta Obamę. Gorsucha nazywa w związku z tym „złodziejem” fotela po Scalii. I zapowiada permanentną obstrukcję.
Czy my tego skądś nie znamy?