Świat

Kim są i czego chcą liderzy populistów w Europie?

Kongres w Koblencji. Od lewej: Matteo Salvini, Harald Vilimsky, Geert Wilders, Marcus Pretzell, Marine Le Pen, Frauke Petry. Kongres w Koblencji. Od lewej: Matteo Salvini, Harald Vilimsky, Geert Wilders, Marcus Pretzell, Marine Le Pen, Frauke Petry. Wolfgang Rattay / Forum
Przez najbliższe 12 miesięcy obywatele pięciu krajów UE pójdą do urn. We wszystkich wyborach swoją pozycję umocnią populiści – czym politycy spoza głównego politycznego nurtu przyciągają do siebie wyborców?

Wydarzeniem weekendu w polityce było zaprzysiężenie Donalda Trumpa na 45. prezydenta USA. W cieniu waszyngtońskiej ceremonii swój kongres w Koblencji zorganizowały europejskie partie populistyczne zrzeszone w europarlamentarnym ugrupowaniu Europy Narodów i Wolności. Spotkanie obfitowało w podobne hasła i półprawdy, jakie wygłasza Trump, a uczestnicy zjazdu mobilizowali się przed czekającym ich w 2017 r. maratonem wyborczym.

Liberalny islamofob prowadzi w sondażach w Holandii

Pierwsi do urn pójdą Holendrzy, którzy 15 marca wybiorą nowy parlament. Faworytem do zwycięstwa w wyborach jest eurosceptyczna i islamofobiczna Partia dla Wolności (PdV) Geerta Wildersa. Lider PdV w krajowej polityce zaistniał w 2002 r. jako rzecznik prasowy centrowej Partii Ludowej (VVD). Wilders krytykował tolerancyjną linię partii wobec muzułmańskich imigrantów, nie godził się też na poparcie VVD dla akcesji Turcji do UE.

Wilders po dwóch latach opuścił szeregi ludowców, aby w 2006 r. założyć PdV. Jego partia chce wyprowadzić Holandię z UE, zakazać czytania Koranu i zamknąć wszystkie meczety. Skazańców z podwójnym holenderskim obywatelstwem zamierza deportować.

Jednocześnie PdV prezentuje liberalne poglądy obyczajowe – popiera kontrolowany dostęp do marihuany i małżeństwa osób homoseksualnych. Eurosceptycy mogą liczyć na obsadzenie 30 miejsc w 150-osobowym parlamencie – o cztery więcej niż rządząca obecnie VVD. Partia Wildersa nie posiada jednak zdolności koalicyjnej i po wyborach w kraju najpewniej rządzić będzie koalicja przegranych pod przywództwem ludowców.

Radykalistka z ludzką twarzą walczy o prezydenturę Francji

Francuzi na przełomie kwietnia i maja wybiorą następcę socjalisty Francois Hollande’a w Pałacu Elizejskim. W sondażach przed pierwszą turą wyborów prezydenckich prowadzą na przemian centroprawicowiec Francois Fillon oraz liderka antyimigranckiego Frontu Narodowego (FN) Marine Le Pen.

Córka założyciela Frontu wstąpiła do partii po ukończeniu 18 lat, a na czele ugrupowania stoi od 2012 r. Pod jej przywództwem FN przejął sporą część elektoratu socjalistów. Le Pen potrafi umiejętnie przedstawić izolacyjne hasła bez uderzania w społeczność muzułmańską. Liderka Frontu chce zamknięcia granic kraju dla imigrantów, postuluje też zaostrzenie kar za rasizm, jeżeli jest on wymierzony w wartości francuskie. Oczywiście popiera też Frexit, czyli wyjście Francji z UE. W miejsce bliskiej współpracy wewnątrzeuropejskiej Le Pen chce zacieśnić relacje z Rosją. Liderka Frontu jednak jeszcze w tym roku najpewniej przegra walkę o prezydenturę w drugiej turze – żaden z opublikowanych dotychczas sondaży nie daje jej szans w bezpośrednim starciu z Fillonem.

Komik z wyrokiem chce wyprowadzić Włochy ze strefy euro

Włochy są pogrążone w kryzysie politycznym od porażki byłego premiera Matteo Renziego w grudniowym referendum konstytucyjnym. Dotyczący reformy Senatu plebiscyt był przedstawiany przez opozycję jako wotum zaufania do rządu, a na czele antyrządowej kampanii stanął lider populistycznego Ruchu Pięciu Gwiazd (M5S) Beppe Grillo.

Były komik założył Ruch w 2010 r. Partia już dziś jest trzecią siłą w parlamencie, ma też merów w kilku ważnych miastach kraju, w tym w Rzymie. Sam Grillo nie może pełnić funkcji publicznych ze względu na ciążący na nim wyrok sądowy z 1980 r. za spowodowanie wypadku samochodowego, w którym zginęły trzy osoby.

M5S chce wyjścia Włoch ze strefy euro, partia zyskuje też wyborców dzięki postulatom odebrania przywilejów klasie politycznej. Ruch postuluje zmniejszenie zarobków parlamentarzystów i wycofanie publicznych subwencji dla partii politycznych. O ile najbliższe wybory parlamentarne we Włoszech mają się odbyć w 2018 r., o tyle według mediów obywatele kraju pójdą do urn wcześniej, nawet w połowie br. Ruch będzie miał realne szanse na objęcie władzy po najbliższych wyborach – obecnie M5S popiera 29 proc. obywateli, o 1 pkt. proc. mniej niż rządzących Socjaldemokratów.

Ruch antyimigrancki rośnie w siłę w Niemczech

Najważniejsze w tym roku wybory odbędą się w Niemczech. Nasi zachodni sąsiedzi we wrześniu wybiorą parlament i chociaż zwycięstwo chadeków Angeli Merkel wydaje się niezagrożone, to po raz pierwszy od lat w Bundestagu ma szansę zaistnieć ruch antyunijny.

Mowa o Alternatywie dla Niemiec (AfD), na czele której od 2015 r. stoi 42-letnia chemik z Drezna Frauke Petry. Po przejęciu partii Petry zmieniła profil AfD z podobnego do M5S ugrupowania kwestionującego euro – na ruch antyimigrancki i islamofobiczny. Partia zyskuje zwolenników dzięki ostrej krytyce polityki migracyjnej rządu.

Oprócz ograniczenia migracji Petry chce też zezwolić strażnikom granicznym strzelać do imigrantów nielegalnie przekraczających granicę Niemiec. Jej partia jest ponadto konserwatywna obyczajowo. AfD nawołuje do zakazania aborcji, chce utrudnić uzyskiwanie rozwodów. Rozwiązanie problemu niskiego przyrostu naturalnego widzi w promowaniu wartości tradycyjnej rodziny. Gdyby wybory odbyły się dziś, AfD poparłoby 14 proc. Niemców, a partia zostałaby trzecią siłą w Bundestagu.

Magnat medialny przejmie władzę w Czechach

Nasi południowi sąsiedzi najpóźniej w październiku wybiorą nowy parlament. W przeciwieństwie do Holandii, Włoch, Niemiec czy Francji czeska scena polityczna jest wolna od partii otwarcie antyunijnych. Murowanym faworytem do zwycięstwa w wyborach jest centrolewicowe ANO pod przywództwem Andreja Babisza. Lider ugrupowania zapowiada wspólne rządzenie z Partią Komunistyczną (Czechy są jedynym poza Mołdawią postkomunistycznym krajem regionu, który nie zdelegalizował ugrupowań wyznających ideologię Marksa i Engelsa).

Poza pełnieniem funkcji politycznych i rządowych Babisz jest też założycielem i wiodącym udziałowcem konglomeratu Agrofert, w skład którego wchodzą dwa z czterech najpoczytniejszych dzienników w kraju – „Lidove Noviny i „Mlada Fronta DNES”. Lider ANO jest oskarżany za używanie wydawnictw jako tub propagandowych swojej partii. Na początku miesiąca parlament zatwierdził ustawę zmuszającą Babisza do zrzeczenia się udziałów w mediach, jeżeli chce pozostać w polityce.

ANO jest przeciwko przyjmowaniu migrantów do Czech, a Babisz obwiniał Merkel i jej politykę migracyjną za doprowadzenie do grudniowego zamachu terrorystycznego w Berlinie. ANO postuluje zmniejszenie kosztów biurokracji i poszerzenie przywilejów socjalnych.

***

Przejęcie władzy przez populistów w przyszłym roku jest prawdopodobne jedynie w Czechach i we Włoszech. Dojście do władzy polityków chcących wprowadzić nieobliczalne postulaty gospodarcze i socjalne tworzy zagrożenie dla już i tak pogrążonej w kryzysie UE.

Jednocześnie może się jednak okazać dobrą wiadomością dla polskiego rządu, któremu łatwiej będzie się dogadać z nowymi głowami państw i rządów. W końcu podporządkowywanie mediów władzy, wystawianie obietnic socjalnych bez pokrycia i slogany odebrania władzy elitom nie powinny wydawać się w Polsce obce.

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Świat

Trump bierze Biały Dom, u Harris nastroje minorowe. Dlaczego cud się nie zdarzył?

Donald Trump ponownie zostanie prezydentem USA, wygrał we wszystkich stanach swingujących. Republikanie przejmą poza tym większość w Senacie. Co zadecydowało o takim wyniku wyborów?

Tomasz Zalewski z Waszyngtonu
06.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną