Świat

Jak smok ze słoniem

Jak smok ze słoniem. W Azji rodzi się potęga chińsko-indyjska

Chiny imponują wielkimi miastami, do których transferują miliony ludzi. Na fot. Szanghaj. Chiny imponują wielkimi miastami, do których transferują miliony ludzi. Na fot. Szanghaj. Blackstation
Chiny i Indie – nawet osobno – mogą zapewnić światu napęd na przyszłość. Razem ten duet może kiedyś przejąć od Amerykanów globalne stery.
Największy atut Indii to błyskawicznie rosnąca młoda społeczność – ożywiający zastrzyk sił dla świata.Krishna Murari Kishan/Reuters/Forum Największy atut Indii to błyskawicznie rosnąca młoda społeczność – ożywiający zastrzyk sił dla świata.

W Europie, której gospodarka słabnie, a społeczeństwo się starzeje, Chiny budzą obawy. Niegdyś potężne i zamknięte, Państwo Środka zamroziło się w komunistycznym reżimie, który taje od zaledwie trzech dekad, i to w sposób ściśle kontrolowany przez partię komunistyczną. Włączenie Chin do globalnej gospodarki dzięki reformom Deng Xiaopinga w latach 90. XX w. okazało się dla zachodnich potęg słodko-gorzkim doświadczeniem. Zyskały tanie zaplecze fabryczne i importera surowców, ale i konkurenta.

Jakby dla równowagi objawiły się wolnorynkowe Indie – drugi ludnościowo kraj świata, który znacznie częściej budzi sympatię i optymizm. Gospodarka rozbudzona reformami rozważnego technokraty Manmohana Singha przyniosła szansę na otwarcie ogromnego rynku zbytu, ale także uruchomienie zapasów siły roboczej mówiącej po angielsku, wykształconej według europejskich modeli i świetnie adaptującej się do zachodnich standardów życia.

Indyjska diaspora, od lat obecna w USA, Wielkiej Brytanii czy Australii, jest już oswojona i cieszy się opinią bezkonfliktowej, pracowitej, niosącej atrakcyjną kulturę. Zapatrzonych w Zachód Hindusów łatwiej polubić niż zamkniętych i wyniosłych Chińczyków, których tradycje nie rozpalają wyobraźni i serc jak Kamasutra czy Bollywood. Kaczka po pekińsku to wciąż tylko egzotyczny przysmak, podczas gdy curry z kurczaka ma na Wyspach status potrawy narodowej.

Hindusi budzą dobre skojarzenia także ze względu na pacyfistyczną historię. Ich jedynym wrogiem jest mało na Zachodzie lubiany Pakistan, z którym Delhi od lat trzyma się w nuklearnym szachu. Gdy Chiny budowały swoje imperium, Półwysep Indyjski stanowił mozaikę księstw i prowincji. Kiedy wódz Mao wyznaczał własną drogę do komunizmu, premier Nehru inicjował Ruch Państw Niezaangażowanych, a w kraju wdrażał ideowy socjalizm, który do dziś żyje tam w kawiarnianych i uniwersyteckich dysputach.

Polityka 1.2017 (3092) z dnia 27.12.2016; Świat; s. 86
Oryginalny tytuł tekstu: "Jak smok ze słoniem"
Reklama