Marine Le Pen może być zadowolona. Decyzją sądu jej ojciec, założyciel i wieloletni lider skrajnie prawicowego francuskiego Frontu Narodowego, ma pozostać poza partią, z której został wykluczony na wniosek córki w zeszłym roku. 88-letni Jean-Marie Le Pen musiał odejść, bo partia cierpiała wizerunkowo wskutek jego ekstremalnych wypowiedzi publicznych.
Jean-Marie Le Pen balastem dla córki
Le Pen uwłaczał pamięci ofiar Holokaustu, który nazwał „detalem” w dziejach II wojny światowej. Odebrano to jako antysemityzm. Muzułmanów modlących się na ulicach Paryża z braku miejsca w meczetach porównał do nazistowskich okupantów. Wychwalał reżim marszałka Petaina, kolaborujący podczas ostatniej wojny z III Rzeszą.
Córka Le Pena podzielała jego antyimigranckie nastawienie, ale doszła do wniosku, że ekstremizm ojca skazuje Front Narodowy na rolę pariasa w polityce francuskiej. A Marine Le Pen ma ambicje prezydenckie, więc ojciec zaczął być dla niej politycznym balastem. Le Pen senior nie pogodził się z usunięciem go z partii. Czwartkowa decyzja sądu kończy pod względem prawnym ten polityczno-ambicjonalny spór w rodzinie.
Ale niekoniecznie kończy go politycznie. Sąd uznał wprawdzie, że ojciec założyciel mógł zostać pozbawiony członkostwa, lecz należy mu się funkcja honorowego przewodniczącego partii, z której został wydalony, bo statut Frontu Narodowego nie stwierdza wyraźnie, że tę funkcję musi pełnić członek partii. A zatem Le Pen będzie miał prawo brać udział w zgromadzeniach partyjnych. Można to rozstrzygnięcie uznać za przysłowiowy salomonowy wyrok, lecz jego konsekwencje polityczne nie są jasne.