Prezydent Turcji niszczy opozycyjną partię Kurdów sprawami sądowymi.
Czystka po lipcowym nieudanym zamachu stanu w Turcji trwa. Po aresztowaniu redaktorów szacownej gazety „Cumhuriyet”, w piątek policja zatrzymała kierownictwo opozycyjnej Ludowej Partii Demokratycznej (HDP), w tym dwójkę liderów – Figen Yüksekdağ i Selahattina Demirtaşa. To stworzone przez tureckich Kurdów ugrupowanie w zeszłorocznych wyborach zdobyło aż 13 proc. głosów i odebrało szanse na większość konstytucyjną dla partii prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana. Od tego czasu Erdoğan zerwał z pokojową retoryką wobec Kurdów i uderzył w nacjonalistyczne tony.
Oficjalnym powodem zatrzymania Demirtaşa i Yüksekdağ było niestawianie się na przesłuchania w związku z wytoczonymi im procesami. Mimo że oboje są posłami, większość rządząca już w maju odebrała immunitet posłom, wobec których toczy się jakiekolwiek dochodzenie – w praktyce głównie Kurdom. Posłowie HDP mają już więc ponad 500 spraw, przy czym ponad 100 ma sam Demirtaş i fizycznie nie jest w stanie stawiać się na wszystkich przesłuchaniach. Skazać go zgodnie z prawem będzie jednak trudno, bo sam Erdoğan trzy lata temu polecił zawęzić definicję „terrorystycznej propagandy” i trzeba udowodnić pochwałę dla konkretnego aktu terroru.
Tyle poziom prawny, ale sprawa jest oczywiście polityczna. Erdoğan, po przelicytowaniu w retoryce tureckich nacjonalistów i sparaliżowaniu dawnych kemalistów, demontuje partię kurdyjską, która jako ostatnia miała szanse wyskoczyć z etnicznej szuflady i stworzyć zalążek lewicowej kontry wobec rządzących.