Świat

Po trzeciej debacie: Trump marnuje ostatnią szansę

Mike Blake/Reuters / Forum
Hillary Clinton skradła Trumpowi show.

Trzecią i ostatnią debatę prezydencką Donald Trump zaczął dobrze. Kontrolował swoje emocje, swoje ego, swój język ciała. Ale później dał się wyprowadzić z równowagi i Hillary Clinton skradła mu show. Trump wrócił do siebie: przerywał, rozdawał ciosy na ślepo, miotał epitety („nasty woman”, wstrętna baba). Na tym tle ubrana w gustowną jasną tunikę Hillary nabierała prezydenckiej powagi.

W tej debacie, jak i w poprzednich, chodziło o trzy sprawy. Po pierwsze o to, by przedstawić się milionom wyborców w roli lidera państwa i narodu. Po drugie o to, by przyciągnąć do swej kandydatury wyborców niezdecydowanych. Po trzecie, by zarazem skonsolidować wyborców już pozyskanych. Myślę, że po trzech debatach wolno powiedzieć, że w punkcie pierwszym, drugim i trzecim pani Clinton wypadła lepiej.

Dla Trumpa trzecia debata była ostatnią szansą wydobycia się z dołka, w jaki wpadł po drugiej debacie. Kryzys zaostrzyły upublicznione sprośne przechwałki Trumpa, które pogrążały go w oczach nie tylko zwolenniczek i zwolenników Hillary, ale także w części tradycyjnego elektoratu Republikanów. Trump nie znalazł na to dobrej odpowiedzi, a Clinton mogła z poniesionym czołem bronić w debacie godności i praw kobiet.

Trump nie wykorzystał w walce bulwersujących nagrań, w których współpracownicy Clinton rozważają posłużenie się prowokacjami do wywołania zamieszek na wiecach jej rywala. Obserwatora z Europy może to szokować tak, jak szokujące było uchylanie się Trumpa od jasnej odpowiedzi, czy uzna swoją ewentualną – a w świetle sondaży i wyników wyborów w kluczowych stanach coraz bardziej prawdopodobną porażkę.

Jeśli wierzyć sondażom – ale ludzie mogą wstydzić się, że chcą głosować na Trumpa i nie mówią prawdy ankieterom – agresywny, seksistowski miliarder bez doświadczenia państwowego (co przekonująco pokazała w debacie Clinton) nie jest w stanie przebić szklanego sufitu czterdziestu procent poparcia.

W trzeciej debacie miał dobre momenty, gdy punktował Hillary choćby w sprawach ekonomii czy polityki zagranicznej, ale pani Clinton celnie ripostowała. Media światowe natychmiast wyłapały z debaty moment, kiedy Hillary nazywa Trumpa „marionetką Putina”, który próbuje się mieszać w sprawę wyborów prezydenckich.

Sądzę, że w ostatniej debacie udało jej się dotrzeć do sporej części niezdecydowanych z kluczowym w tej kampanii przekazem, że Trump nie tylko nie nadaje się na prezydenta wciąż najpotężniejszego państwa na świecie, ale mógłby Ameryce zaszkodzić. Że nie uczyni jej wielką, tylko zrobi z niej pośmiewisko.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Andrzej Duda: ostatni etap w służbie twardej opcji PiS. Widzi siebie jako następcę królów

O co właściwie chodzi prezydentowi Andrzejowi Dudzie, co chce osiągnąć takimi wystąpieniami jak ostatnie sejmowe orędzie? Czy naprawdę sądzi, że po zakończeniu swojej drugiej kadencji pozostanie ważnym politycznym graczem?

Jakub Majmurek
23.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną