Branża hotelarska szybko wyczuwa interes: Iran wrócił na listę krajów turystycznych i zaczyna na tym dobrze zarabiać.
Na tle całej irańskiej gospodarki, ciągle w impasie, turystyka kwitnie. Iran staje się modny, odkąd w lipcu 2015 r., po podpisaniu porozumień nuklearnych, zniesione zostały sankcje. Odrabiając zaległości, korzysta dodatkowo z lokalnej koniunktury, bo podróże zagraniczne do Syrii, Iraku i Afganistanu prawie ustały. Pieniądze z turystyki dorównują już jednej trzeciej dochodów ze sprzedaży ropy naftowej, fakt, po niskich cenach. Ciągle też potwierdzane są nowe inwestycje hotelowe, np. niemiecka grupa Steigenberger wybuduje 15 pięciogwiazdkowców, a bardzo aktywni w tej branży Turcy – na początek 10. Irańskie wizy wydłużono z miesiąca do trzech, i można je otrzymać na dziewięciu lotniskach. Lotniska też zresztą mają być rozbudowane, z teherańskim portem lotniczym im. imama Chomeiniego na czele. A w materiałach turystycznych przemycana jest też dyskretnie informacja, że kwestia nakryć głowy dla kobiet nie jest już, jak jeszcze niedawno, stawiana na ostrzu noża.