Na zapchany turystami rynek Starego Miasta w Pradze nagle wjechał wojskowy samochód. Siedzący na nim mężczyźni w uniformach i turbanach, powiewając flagami tzw. Państwa Islamskiego, wołali „Allah Akbar!”, a potem zaczęli strzelać w powietrze. Tłum w panice rzucił się do ucieczki w wąskie uliczki miasta – ale wtedy do akcji wkroczyła policja i przedstawienie zostało przerwane.
Organizatorem akcji, która rozegrała się w niedzielę w stolicy Czech, był głośny w ostatnich miesiącach ekstremistyczny ruch „Nie chcemy islamu w Czechach”. Demonstracja była zgłoszona i legalna, wszyscy spodziewali się po prostu kolejnej dawki hałaśliwej demagogii. W trakcie zaczęło się jednak coś, co już po fakcie organizatorzy nazwali „przedstawieniem teatralnym pt. »Okupacja Pragi«”. Jego rozmach zaskoczył wszystkich, także policję. Część uczestników demonstracji, w tym lidera Martina Konviczka, zatrzymano.
I tytuł, i data prowokacji nie są przypadkowe: 21 sierpnia kraj wspominał kolejną rocznicę najazdu na Czechosłowację wojsk Układu Warszawskiego w 1968 r. Minister spraw wewnętrznych skomentował na Twitterze: „To przejaw obywatelskiego i politycznego kretynizmu”.