Brexit i nowa mapa świata
Czy Londyn po Brexicie zacieśni relacje z Chinami? To może być problematyczne dla reszty świata
Niemiecki minister ds. europejskich Michael Roth zapowiedział, że Wielka Brytania może liczyć na specjalny, uprzywilejowany status w relacjach z Unią Europejską, ale pod warunkiem, że najpierw uruchomi Artykuł 50., żeby do negocjacji podejść już z czystą kartą. Jest to odpowiedź na pojawiające się w Niemczech głosy, wyliczające straty w związku z utrudnieniami w wymianie handlowej z Wielką Brytanią.
Według Rotha, wywodzącego się z socjaldemokracji (która już wcześniej wyrażała gotowość budowy Europy bardziej socjalnej, w czym przeszkadzali konserwatywni Brytyjczycy), cezurą jest tu wyborczy rok 2019 – po kolejnych wyborach w Parlamencie Europejskim nie powinno już być reprezentantów brytyjskich.
Choć nowa premier Wielkiej Brytanii Theresa May nie kwapi się do uruchomienia procesu wychodzenia z Unii (agencje już zdążyły odnotować „łagodną recesję” związaną z Brexitem), nie oznacza to jednak, że nic się nie zmienia w zewnętrznych stosunkach gospodarczych. Z dużą dozą pewności można przyjąć, że już niebawem Wyspy zamienią się w europejski hub gospodarczej współpracy z Chinami czy Rosją.
Co prawda Boris Johnson, który po pyrrusowym zwycięstwie brexitowców został sekretarzem stanu ds. zagranicznych, w jednym z pierwszych ruchów rozpoczął działania na rzecz „normalizacji stosunków bilateralnych z Rosją”, spotkał się z ogromnym społecznym oporem, można się spodziewać, że prorosyjski kierunek się utrzyma. Johnson, jako były mer Londynu, miał okazję otrzeć się o potęgę rosyjskiego kapitału: to londyńskie (i nie tylko) nieruchomości pozostają dla wielu Rosjan najpewniejszą lokatą kapitału, którego z oczywistych względów nie chcą oni utrzymywać w kraju. Wczoraj z kolei premier May zapowiedziała intensyfikację wymiany z Chinami.
Spowolnieniu ulegną prace nad zaplanowaną nową elektrownią jądrową, w której rząd chiński ma spore udziały, jednak z wypowiedzi May wynika, że nacisk na inne formy współpracy co najmniej zrekompensuje Chińczykom opóźnienia. Z perspektywy wspólnoty międzynarodowej zapowiedź bliższych stosunków z Chinami wystosowana przez kraj będący jednym z filarów NATO jest problematyczna.
8 sierpnia Chiny zablokowały rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ potępiającą testy rakietowe Korei Północnej. Wynikało to z obiekcji, jakie Państwo Środka wysunęło pod adresem tarczy antyrakietowej NATO, a właściwie amerykańskiej, na Morzu Południowochińskim. Chiny ogłosiły właśnie, że wraz z ASEAN-em, Stowarzyszeniem Narodów Azji Południowo-Wschodniej, opracowują nowe warunki utrzymywania obecności bojowej Amerykanów w tym zapalnym regionie. Jeśli będą mieć za plecami Wielką Brytanię, może to oznaczać głębokie zmiany w globalnej równowadze sił.