Świat

Spadkobiercy się znudzili

Przełomowe wybory w RPA

Mieszkańcy Tshwane w RPA zbudowali barykady i palili autobusy na ulicach miasta,
gdy Afrykański Kongres Narodowy ogłosił swojego kandydata na burmistrza. Mieszkańcy Tshwane w RPA zbudowali barykady i palili autobusy na ulicach miasta, gdy Afrykański Kongres Narodowy ogłosił swojego kandydata na burmistrza. Nelius Rademan/Foto24/Gallo Images / Getty Images
Polityczni dziedzice odcięli już wszystkie kupony od dawnej chwały partii Nelsona Mandeli. Południowa Afryka zaczyna mieć ich dość.
Partia Mandeli ma już z kim przegrać. 36-latek Mmusi Maimane, czarnoskóry przywódca
Sojuszu Demokratycznego, świetnie łapie kontakt z tłumem, tańczy, śpiewa, kochają go
kamery.Marco Longari/AFP/East News Partia Mandeli ma już z kim przegrać. 36-latek Mmusi Maimane, czarnoskóry przywódca Sojuszu Demokratycznego, świetnie łapie kontakt z tłumem, tańczy, śpiewa, kochają go kamery.

Od 22 lat, czyli od końca apartheidu, wyniki wyborów w RPA były łatwe do przewidzenia, niezmiennie i z ogromną przewagą wygrywał je Afrykański Kongres Narodowy. Ponad wiek skutecznej walki o równouprawnienie czarnoskórej większości dawały Kongresowi regularne, osiągane bez fałszerstw i niskich chwytów, zwycięstwa z wynikami powyżej 60 proc. Tymczasem 3 sierpnia w wyborach lokalnych partia zebrała jedynie 54 proc. głosów. W innych prawdziwych demokracjach byłby to wynik fantastyczny, ale dla obozu dziedziców Nelsona Mandeli taki marny rezultat jest upokorzeniem, przekroczeniem psychologicznej bariery i ciosem zwiastującym nokaut w którejś z następnych wyborczych rund.

Kongres zaliczył wstydliwe porażki w kluczowych miastach. W Johannesburgu, stolicy finansowej, wygrał co prawda z przewagą 6 pkt proc., jednak nie osiągnął większości i został zmuszony do poszukiwania koalicjantów. W okręgu metropolitarnym Nelson Mandela Bay dostał tylko 40 proc. Podobnie marnie wypadł w stołecznej Pretorii. W praktyce wyniki oznaczają, że Kongres utracił wpływ na codzienne życie 14 mln obywateli i decyzje o przeznaczeniu rocznego budżetu wartego ponad 40 mld zł (a RPA jest krajem sporo biedniejszym od Polski). I jak zgryźliwie zauważyli południowoafrykańscy komentatorzy, prezydent Jacob Zuma, lider Kongresu, będzie pracował, mieszkał i wypoczywał na terenach zarządzanych przez lokalne władze wywodzące się z ugrupowań opozycyjnych.

Wybory są przełomowe, bo obywatele zerwali z głosowaniem według podziałów rasowych. W RPA po wzięciu rozbratu z apartheidem wajcha segregacji została przestawiona w drugą stronę, przyznawano punkty grupom wcześniej dyskryminowanym, więc kwestia pochodzenia i koloru skóry nadal pozostaje w wielu dziedzinach rozstrzygająca.

Polityka 34.2016 (3073) z dnia 16.08.2016; Świat; s. 45
Oryginalny tytuł tekstu: "Spadkobiercy się znudzili"
Reklama