Strzelanina w Dallas. Ile jeszcze tragedii musi się wydarzyć, żeby Amerykanie zmienili prawo?
We wtorek w Baton Rouge w Luizjanie w szamotaninie z dwoma policjantami zginął 37-letni Alton Sterling, sprzedawca płyt, który chwilę wcześniej wyciągnął broń w czasie sprzeczki z natarczywym bezdomnym zbierającym pieniądze. Bezdomny wezwał policję, policjanci powalili Sterlinga na ziemię, jeden z nich wycelował pistolet w obezwładnianego, padły strzały, Sterling zginął natychmiast.
W środę w Falcon Heights, przedmieściach Saint Paul w Minnesocie, do kontroli drogowej spowodowanej zepsutym tylnym światłem policja zatrzymała Philando Castile’a. Pasażerka auta, narzeczona kierowcy i matka kilkuletniej dziewczynki siedzącej z tyłu, twierdzi, że Castile uprzedził interweniującego policjanta, że ma broń, po czym sięgnął po prawo jazdy i dokumenty wozu. W odpowiedzi funkcjonariusz czterokrotnie strzelił do Castile’a. Postrzelony zmarł w szpitalu, dziesięć dni przez 33. urodzinami.
Obie interwencje wyglądały podobnie: posiadający broń czarnoskórzy trzydziestolatkowie zginęli podczas rutynowych działań białoskórych policjantów, którzy prawdopodobnie przekroczyli swoje uprawnienia. Czy tak faktycznie było, stwierdzą sądy, ale już teraz można wyrobić sobie zdanie, oglądając przejmujące nagrania przebiegu zdarzeń upublicznione przez świadków, autorką jednego z filmów jest narzeczona Philando Castile’a.
Także pod ich wpływem w czwartek przez centrum Dallas w Teksasie maszerowano w proteście przeciwko brutalności policji. Niektórzy z protestujących szli uzbrojeni m.in. w karabiny. Sprawy w swoje ręce wziął postronny snajper, który w pewnym momencie otworzył ogień z długiej broni, celując do ochraniających marsz policjantów. Pięciu funkcjonariuszy zginęło, siedmiu zostało rannych. Zamachowca udało się otoczyć po kilku godzinach. Mężczyzna nie chciał się poddać, twierdził ponoć, że chce zabić jak najwięcej policjantów i że nienawidzi białych. Został zabity podczas policyjnej akcji, w której wziął udział wyposażony w ładunek wybuchowy zdalnie sterowany pojazd. Gdy robot podjechał w pobliże napastnika, nastąpiła eksplozja.
Skojarzenia przyczynowo-skutkowe z tym, co wydarzyło się w Luizjanie i Minnesocie nasuwają się same. Prezydent Barack Obama, obecny w Warszawie na szczycie NATO, mówił, że amerykańscy policjanci pracują w bardzo trudnych warunkach i w zdecydowanej większości doskonale wywiązują się ze swoich obowiązków. Ale Alton Sterling i Philando Castile nie są przecież pierwszymi czarnoskórymi zastrzelonymi przez amerykańskich policjantów. Tak samo strzelanina w Dallas to nie jest pierwszy raz, gdy krwawą łaźnię urządzają pojedynczy obywatele dysponujący m.in. wojskowymi karabinami.
W podobnych przypadkach uzbrojona po zęby Ameryka pozostaje bezbronna. Pytanie, ile jeszcze strzelanin, o jak dramatycznym przebiegu, ma skłonić Amerykanów nie tyle do zadumy i modlitwy za ofiary i ich rodziny, co do zmiany prawa do noszenia broni wprowadzonego w innym czasie i na innym stopniu rozwoju technologicznego.
Rzecz nie jest tylko amerykańską sprawą. Na Zachodzie coraz częściej dochodzimy do wniosku, że sprawy idą w niepewnym kierunku i trzeba przygotowywać się na gorsze czasy. Stąd m.in. coraz liczniejsze wnioski Polaków – występujących o pozwolenie na broń, mimo tak częstych sygnałów z Ameryki, że powszechne uzbrojenie społeczeństwa niekoniecznie jest dobrym pomysłem.