POLITYKA: – Decyzja o rozwodzie w zasadzie już zapadła. Mógłby pan orzec o winie?
Janusz Lewandowski: – Winien jest przede wszystkim populizm, który zwycięsko kroczy przez Europę i właśnie dotarł do kolebki demokracji parlamentarnej. Wielka Brytania, niegdyś odporna na jego prostackie formy, teraz padła ofiarą. Populizm żywiący się lękiem przed imigracją wytycza dzisiaj agendę polityczną Europy. Ale współwinnym jest bez wątpienia obecny premier Wielkiej Brytanii David Cameron, który z przyczyn wewnątrzpartyjnych wywołał całą awanturę, sprowokował referendum i tym samym otworzył populizmowi szeroko drzwi.
Polscy liderzy już zaczęli przekonywać, że winę ponosi sama Unia Europejska. Premier Szydło utrzymuje, że kolejne kryzysy były zamiatane pod dywan, Unia dryfowała.
Ocena skrajnie nieprawdziwa, godna osoby, która wyprowadziła unijną flagę ze swego urzędu. Wiemy, że o wyniku brytyjskiego referendum przesądziła angielska – bo nie irlandzka czy szkocka – prowincja, która głosowała na zafałszowany, przez lata budowany wizerunek drogiej, nieefektywnej i co gorsza wyzyskującej Wyspiarzy Unii. Wizerunek równie zakłamany jak hasło „Polski w ruinie”. Brytyjczycy przez lata, przy różnych okazjach, wywalczyli przecież wiele wygodnych dla siebie wyjątków od unijnych reguł, łącznie z rabatem budżetowym przyznanym jeszcze w czasach rządów Margaret Thatcher. Jej reformy plus otwarty europejski rynek zamieniły kraj, uważany za „chorego człowieka Europy”, w jedną z szybciej rozwijających się gospodarek.
Do wielu Brytyjczyków te argumenty najwyraźniej jednak nie dotarły.
Brexit to zwycięstwo lęków i uprzedzeń nad rozumem i twardymi faktami. Fałszywy obraz Unii Europejskiej, malowany przez polityków oraz sporą część mediów, dla milionów Brytyjczyków stał się prawdą.