Omar Mateen był obywatelem USA. Urodził się w Nowym Jorku, w rodzinie afgańskich imigrantów, ale wychował na Florydzie, dokąd przeprowadzili się jego rodzice. Mieszkał w Port St. Lucie, mieście oddalonym o około 200 km od Orlando.
Od 2007 r. pracował w największej firmie ochroniarskiej na świecie – G4S. Nie figurował na liście osób podejrzewanych o terroryzm, dlatego mógł posiadać broń. Firma poinformowała, że w 2007 i 2013 r. Mateen przeszedł rutynowe badania okresowe. Wyniki nie budziły zastrzeżeń.
Sprawca przemocy domowej
Sitora Yusufiy, była żona zamachowca, powiedziała dziennikarzom, że był on niezrównoważony psychicznie i umysłowo chory, miał mieć zaburzenia bipolarne, gwałtowne usposobienie i „historię ze sterydami”.
Para poznała się przez internet i pobrała w 2009 r. Kobieta przyznała, że Omar bił ją regularnie – na przykład za to, że nie zrobiła prania. Ich małżeństwo zakończyło się po czterech miesiącach – rodzina, wiedząc, że dochodzi do przemocy, zabrała kobietę z domu. Para oficjalnie rozwiodła się w 2011 r.
Według Sitory Yusufiy były mąż był osobą religijną, choć nie zauważyła, by miał skłonności radykalne. Według niej chciał zostać policjantem. Omar ponoć korzystał często z siłowni i pracował jako ochroniarz w pobliskim poprawczaku.
Seddique Mateen, ojciec mężczyzny, powiedział stacji telewizyjnej MSNBC, że jego syn nienawidził gejów. – Kiedyś bardzo się zezłościł na widok dwóch mężczyzn całujących się w miejscu publicznym – wyjawił. Jego zdaniem atak syna na klub „nie miał nic wspólnego z religią”. Rodzina – według relacji ojca – nie domyślała się, że Omar może chcieć przeprowadzić zamach terrorystyczny.
Teraz amerykańskie media przyglądają się również samemu ojcu zamachowca.