Jak widzi świat Donald Trump? Przez długi czas trudno było się w tym zorientować, bo luźne wypowiedzi nowojorskiego miliardera na tematy zagraniczne formułowane hasłowo, niezbyt klarowne i często sprzeczne ze sobą nie zawsze układały się w spójną całość.
Aż do wywiadów z zespołami redakcyjnymi „Washington Post” i „New York Timesa”, których stenogramy oba dzienniki opublikowały in extenso, aby nie było wątpliwości, co powiedział lider republikańskiego wyścigu do nominacji prezydenckiej, który stale zarzuca mediom przekłamania. Albo – jak kto woli – aby było jasne, co grozi Ameryce i całemu światu, gdyby w 2017 r. Trump wprowadził się do Białego Domu.
Z rozmów bowiem z dziennikarzami wspomnianych gazet i jego poprzednich enuncjacji wyłania się już całkiem spójny obraz myślenia Trumpa o sprawach globalnych – stawiający na głowie dotychczasową rolę USA na arenie międzynarodowej, popieraną przez amerykańskie elity od stu lat.
1.
W obu wywiadach budowlany magnat kwestionuje sens udziału Ameryki w powstałych po II wojnie światowej międzynarodowych sojuszach obronnych, z NATO na czele. Według Trumpa przestają się one Ameryce opłacać, bo uczestniczące w nich kraje korzystają praktycznie za darmo z amerykańskiego parasola ochronnego – nuklearnego i konwencjonalnego – nie łożąc na wspólne bezpieczeństwo stosownie do swej zamożności.
Dotyczy to przede wszystkim Sojuszu Północnoatlantyckiego, o którym kandydat Trump wyraża się lekceważąco, mówiąc, że był potrzebny w epoce zimnej wojny, dziś jest już przestarzały, i sugeruje, że najlepiej byłoby go zastąpić nową organizacją wyspecjalizowaną w walce z terroryzmem. Z tej perspektywy entuzjazm Władimira Putina wobec kandydatury nowojorskiego biznesmena wydaje się zrozumiały.