Terroryści, prawdopodobnie zamachowcy samobójcy, zaatakowali podczas porannego szczytu komunikacyjnego. Na głównym lotnisku miasta oraz w metrze, obok dzielnicy europejskiej, gdzie siedziby mają najważniejsze instytucje kontynentu.
Specjaliści od zwalczania terroryzmu podpowiadają, że skoordynowane działania mogą być bezpośrednią konsekwencją aresztowania w piątek Salaha Abdeslama, oskarżanego o przygotowanie listopadowych zamachów w Paryżu. W weekend spływały informacje wskazujące, że aresztowany chętnie opowiada o swoich wspólnikach. Ci mogli więc dojść do wniosku, że muszą wykorzystać swój terrorystyczny potencjał i szybko przeprowadzić operacje, które uprzedzą ewentualne odszukanie ich przez policję.
Ataki wyglądają jak z podręcznika i do podobnych dochodziło już w Europie. Londyńskie metro było celem w lipcu 2005 r., eksplozje w hali lotniska wywołano w styczniu 2011 r. w podmoskiewskim Domodiedowie. I podobnie jak wszystkie poprzednie akty terroryzmu także zdarzenia z Brukseli pozostawiają pytanie, co dalej planują ich sprawcy i jakie jeszcze mają możliwości.
Na razie pasażerowie linii lotniczych powinni się przygotować, że w tych dniach na lotniskach mogą zacząć obowiązywać kolejne obostrzenia, w tym kontrole jeszcze przed wejściem do hal odlotów. Takie rozwiązania są popularne w wielu państwach w Azji i Afryce, gdzie terroryzm jest niemalże codziennością.
Terrorystom udaje się przekonać i nas, Europejczyków, że bomby w stolicach Unii będą wybuchały regularnie. Na wyobraźnię wystraszonych działają raporty o setkach weteranów walk po stronie tzw. Państwa Islamskiego, powracających do francuskich, brytyjskich, belgijskich czy niemieckich domów. Działają podejrzenia, że do Europy przedarły się również bojówki terrorystyczne stworzone przez dżihadystów.
Atmosfera strachu to z kolei woda na młyn dla europejskich polityków cwaniacko żerujących na obywatelskich strachach, zwłaszcza przed jakimiś obcymi próbującymi pasożytować na zdrowej tkance narodów europejskich. Polityków, którzy postulują odejście od europejskich zdobyczy, w tym solidarności z najsłabszymi, poszanowania różnic i łączenia społeczeństw.
Tymczasem to pielęgnowanie tych wartości sprawiło, że Europa jest jednym z najbezpieczniejszych miejsc na świecie. Śledząc doniesienia z Brukseli, nie wolno o tym zapominać.