Świat

Pustynia zamiast dżungli

Kolumbijczycy walczący w Jemenie Kolumbijczycy walczący w Jemenie www.dfic.cn

Nie, nie chodzi o kolejne skutki ocieplenia klimatu, choć kilkuset Kolumbijczyków rzeczywiście postanowiło zmienić sobie klimat i przy okazji zarobić na emeryturę. W Jemenie jest ich już ok. 800. Za 3–4 tys. dol. żołdu miesięcznie stanęli do walki z rebelią Huti, która odsunęła od władzy rząd prezydenta Hadiego.

Ich exodus z Kolumbii, oficjalnie jako pracowników budowlanych, zapoczątkował jeszcze w 2011 r. Erik Prince, założyciel Blackwater, największej na świecie firmy oferującej usługi najemników. To przeważnie specjaliści w swoim fachu, doświadczeni w walkach z lewicową partyzantką FARC. Początkowo mieli być częścią armii Zjednoczonych Emiratów Arabskich (ZEA), ale gdy wybuchł konflikt w Jemenie, zaoferowano im wyższe stawki, jeśli zgodzą się tam wyjechać. W zamian za służbę obiecano im nie tylko obywatelstwo ZEA, ale również „pakiet ubezpieczeniowy” dla ich rodzin – w razie wypadku.

W Jemenie są częścią koalicji stworzonej przez Arabię Saudyjską, która od marca próbuje odzyskać kraj z rąk Huti. Ta partyzantka, wystawiona przez szyickie plemiona z północy kraju, ponad rok temu obaliła złożony z sunnitów i wspierany przez Saudów rząd Hadiego. Saudowie obawiają się, że ostateczne zwycięstwo Huti oznaczałoby powstanie u ich granic państwa satelickiego Iranu, który nie ukrywa wsparcia dla partyzantów – braci szyitów. Tylko Kolumbijczyków tam jeszcze brakowało.

Polityka 49.2015 (3038) z dnia 01.12.2015; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 7
Reklama