Szef FSB Aleksander Bortnikow zameldował we wtorek prezydentowi Władimirowi Putinowi, że na częściach wraku Airbusa A321 wykryto ślady materiałów wybuchowych obcej produkcji. Miała być to bomba domowej roboty o sile rażenia odpowiadającej do 1 kg trotylu.
Władimir Putin zapowiedział, że Rosja znajdzie terrorystów „w każdym miejscu kuli ziemskiej i ich ukarze”. Zapowiedział też nasilenie ataków na cele Państwa Islamskiego, by dżihadyści zrozumieli, że zemsta będzie nieunikniona.
Za informacje o osobach, które mogą mieć związek z zamachem, wyznaczono też nagrodę w wysokości 50 mln dolarów – poinformowała FSB.
Maszyna rosyjskich linii czarterowych Metrojet leciała z egipskiego kurortu Szarm el-Szejk do Petersburga. Rozbiła się 24 minuty po starcie nad Synajem w terenie górzystym, ok. stu kilometrów od miejscowości El-Arisz. Pilot (Valery Nemov, drugim pilotem był Sergei Trukhachyov) miał prosić o możliwość wylądowania na pobliskim lotnisku. Nim utracono łączność, samolot zniżał lot w tempie 1700 metrów na minutę. Prawdopodobnie usiłował wylądować awaryjnie na lotnisku Al-Arish w północnej części półwyspu. Maszyna rozbiła się na dwie części. Ogon samolotu spłonął, większa część uderzyła o skały. Zginęli wszyscy pasażerowie i członkowie załogi – w sumie 224 osoby. Do odpowiedzialności za tę katastrofę od razu przyznało się Państwo Islamskie.
Informacje o tym, że nie był to nieszczęśliwy wypadek, lecz zamach terrorystyczny pojawiały się od pewnego czasu w zachodnich mediach. Eksperci przypuszczali, że ładunek mógł zostać umieszczony w bagażu jednego z podróżnych na lotnisku w Szarm el-Szejk.
6 listopada Rosja zawiesiła wszystkie połączenia lotnicze z Egiptem, choć nie przyznawała, że samolot mógł być celem ataku terrorystów.