Artykuł w wersji audio
Fałszywi prorocy, królowie perscy, francuscy i brytyjscy koloniści – do tego grona dołączył właśnie Władimir Putin, który najwyraźniej chce zostać obrońcą szyitów przed sunnitami i jeszcze raz bezwzględnie wykorzystać ten pradawny podział w łonie islamu. Podział, który – gdyby nie polityka – prawdopodobnie w ogóle by nie zaistniał.
Prezydent Rosji w syryjskim konflikcie stanął po stronie Baszara Asada nie dlatego, że jest on szyitą. Ale ponieważ prezydent Syrii akurat jest szyitą, błędem byłoby nie wykorzystać tego politycznie. Kremlowska propaganda podchwyciła więc temat i nadaje o prześladowanej szyickiej mniejszości w Syrii. A przecież szyici są też w Iraku i – tak jak Asad – walczą z tzw. Państwem Islamskim. Rosjanie podpisali więc już umowy o współpracy wywiadowczej z irackim rządem szyity Haidera al-Abadiego i chcą w Iraku zakładać bazy wojskowe. A arabscy satyrycy już rysują Putina w stroju szyickiego bohatera męczennika.
Tak się to robiło kilkaset lat temu. Tak to się robi i dzisiaj. Podziały wśród muzułmanów były zawsze ulubionym tematem bezwzględnych władców, którzy nakładając na brutalną politykę religijną otoczkę, korzystali z emocji, jakie wzbudza taki zabieg. Co to oznaczało dla tych podzielonych społeczności – nie miało większego znaczenia. Dla tych władców religia była i jest tylko kolejnym instrumentem z arsenału mobilizacji. Co nie oznacza, że podział – w tym przypadku na sunnitów i szyitów – jest zupełne sztuczny.
Historia konfliktu szyitów i sunnitów
Muzułmanów spaja islam, ale dzielą konflikty sięgające korzeniami początków ich religii. Głównie między dwoma największymi odłamami islamu. Podobnie było w świecie chrześcijańskim. Wspólna wiara w Chrystusa nie wystarczyła, by zapobiec wojnom religijnym w Europie pomiędzy władcami protestanckimi i katolickimi.
Dziś wojna toczy się na Bliskim Wschodzie, w Afryce Północnej i Subsaharyjskiej, w Azji Centralnej. Na Bliskim Wschodzie jej podłożem jest rywalizacja o przywództwo między Iranem i Arabią Saudyjską, do której włącza się Turcja. Od czasu wybuchu wojny domowej w Syrii w 2011 r. (pochłonęła już blisko ćwierć miliona ofiar) konflikt bliskowschodni rozwija się wzdłuż tak zwanego półksiężyca szyickiego.
Rozciąga się on od Libanu kontrolowanego przez szyickie milicje Hezbollah, przez Syrię, w której szyicka (a bardziej szczegółowo – alawicka) elita skupiona wokół prezydenta Baszara Asada kontroluje państwo kadłubowe. I dalej przez pogrążony w chaosie Irak, którego znaczne obszary (podobnie jak w sąsiedniej Syrii) kontrolują sunniccy rebelianci z tzw. Państwa Islamskiego, aż po rządzony twardą ręką szyicki Iran. Każda kolejna bitwa, atak i kontratak zaostrzają konflikt. Rozlewa się on na inne kraje: Afganistan, Pakistan, Turcję, Kuwejt, państwa Półwyspu Arabskiego – Bahrajn, Jemen – Libię, Tunezję i Egipt. Szyici dominują liczbowo i kulturowo w Iranie i Iraku, ale żyją – tak jak sunnici – w wielu krajach, nawet w sunnickiej Arabii Saudyjskiej.
Jak do tego doszło? Jeszcze pół wieku temu w świecie arabskim było nietaktem pytać o tożsamość religijną: jesteś szyitą, chrześcijaninem, sunnitą? Na fali postkolonialnego optymizmu młodzi świeccy przywódcy arabscy w Iraku, Syrii i Egipcie budowali mit panarabskiej wspólnoty i jedności, ignorujący oczywiste i głębokie różnice kulturowe. Elementem tej modernizacji były prześladowania i dyskryminacja islamu ludowego. Projekt okazał się utopią, podobnie jak wspólnota demokracji socjalistycznych w kontrolowanej przez Moskwę części Europy.
Punktem zwrotnym na drodze do stanu obecnego było powstanie na gruzach prozachodniego cesarstwa irańskiego republiki islamskiej (1979 r.). Do władzy doszedł duchowy przywódca irańskich szyitów ajatollah Ruhollah Chomeini. Niewielu obserwatorów zorientowało się wówczas, jak wielkie ma to znaczenie moralne dla szyitów na całym świecie. Jak rozbudza ich dumę i wzmacnia tożsamość. Od początku byli w islamie mniejszością. Na co dzień ich stosunki z sunnitami były pokojowe, ale nigdy nie mogli mieć pewności, że to się nie zmieni. W Iraku na przykład szyici byli większością, a prezydent Saddam Husajn oparł się na sunnickiej mniejszości, która dominowała w administracji, armii i służbach specjalnych.
Dopiero pod koniec swych długich rządów (1979–2003) Husajn zaczął demonstrować swe przywiązanie do islamu, bo uznał, że to ugruntuje jego władzę polityczną. Wojnę Saddama z islamistycznym szyickim Iranem poparł i sfinansował świat arabski, widząc w niej postawienie tamy przed perską ekspansją w głąb Bliskiego Wschodu. A kiedy w 2003 r. Amerykanie obalili reżim Husajna, iraccy szyici uznali to za wyrównanie dziejowych rachunków, czyli rewanż za męczeńską śmierć ich ukochanego imama Alego z rąk sunnitów w bitwie sprzed prawie 1400 lat!
Szyita a sunnita
Ważne postaci i wydarzenia islamu żyją w pamięci i wyobraźni muzułmanów, jakby zdarzyły się wczoraj. Szyici i sunnici wierzą w jednego boga Allaha, czczą proroka Mahometa (Muhammada), uznają Koran za księgę świętą objawioną mu z woli bożej, przestrzegają głównych zasad i nakazów stworzonej przez niego religii, która uczyniła z jej wyznawców światową potęgę. A jednak w tej pozornie pozbawionej napięć i różnic społeczności doszło do rozłamu już wkrótce po śmierci jej założyciela. Skutki dają znać o sobie i dziś. Mahomet zmarł w 632 r. Powstało pytanie: Kto ma być jego następcą? Nowa wspólnota, sklejona z różnych plemion i klanów, nie miała jednego zdania w tej podstawowej dla swojej przyszłości sprawie. Jedni uważali, że kalifem, czyli zwierzchnikiem powstającego państwa islamskiego, powinien być Abu Bakr, ojciec ukochanej żony Mahometa – Aiszy. Drudzy – że Ali ibn Talib, jego kuzyn i zięć, związany z nim więzami krwi.
Obie grupy powoływały się przy tym na samego Mahometa. Czyż nie wskazał na Abu Bakra, gdy powierzył mu tuż przed śmiercią prowadzenie wspólnych modłów? Stronnicy Alego odpowiadali, że przecież prorok, wracając ze swej ostatniej pielgrzymki do Mekki, oświadczył przed swymi druhami, że to Ali ma być jego następcą. Dotknął jego ręki i powiedział, że kto szedł za nim, ma teraz iść za Alim.
Ostatecznie zwyciężył Abu Bakr, ale emocje nie wygasły. Zwolennicy Alego ani on sam nie mogli się zrazu pogodzić, że to nie on został kalifem. Tak zrodził się szyicki odłam islamu. Słowo szyici pochodzi z arabskiego wyrażenia szi’at Ali, stronnictwo Alego. Ogromną większość muzułmanów stanowią jednak sunnici. Nazwa pochodzi od arabskiego słowa sunna, oznaczającego nauki Mahometa i przykłady z jego życia. Tak formowała się islamska tradycja wzbogacana przez wieki przez badaczy i prawników muzułmańskich. Sunnici uważają, że prawowitym następcą proroka był Abu Bakr. Rozłam był w istocie sporem o to, kto ma rządzić ummą, wspólnotą muzułmanów.
Religia splata się tu z polityką, osobistymi ambicjami przywódców, potężnymi a sprzecznymi interesami ekonomicznymi (dziś głównie naftowymi) i militarnymi. Znawcy tematu podkreślają, żeby nie redukować obecnych konfliktów do historii i teologii. Iran nie zawsze popiera szyitów tylko dlatego, że są szyitami. Na przykład w Jemenie wspiera szyicką rebelię Hutich, bo szuka sprzymierzeńców na Półwyspie Arabskim. Z tego samego powodu do walki z nimi przystąpili Saudyjczycy.
Ali doczekał się w końcu tytułu kalifa w 656 r. Był czwartym z „kalifów sprawiedliwych”, na których urywa się prosta linia sukcesji wspólna dla całego świata islamu. Rozdwaja się ona po śmierci Alego. Sunnici za kontynuację uważają kolejne dynastie władców sunnickich, szyici w tej roli obsadzają następców Alego, zwanych przez nich imamami. Ali objął władzę kalifa tylko na pięć lat, ale zdążył przenieść stolicę ówczesnego państwa islamskiego do Kufy w dzisiejszym Iraku.
Jego przeciwnikiem była żona proroka i córka pierwszego kalifa Abu Bakra – Aisza. Miała mu za złe, że nie dokłada należytych starań, by ukarać zabójców swego poprzednika kalifa Usmana. Przegrała bitwę z wojskiem Alego, pokajała się, ale rozdźwięk się pogłębił. Kolejną próbą sił była bitwa wydana Alemu przez Mu’awiję, namiestnika Syrii i sojusznika Aiszy. Bitwa nie skończyła się wyraźnym zwycięstwem którejś ze stron. Spór spróbowano rozstrzygnąć drogą arbitrażu. To z kolei nie spodobało się grupie muzułmanów nazywanych później charadżytami. Jeden z nich w 661 r. zabił Alego podczas modłów w meczecie. Mu’awija wkrótce potem przeniósł stolicę kalifatu z Medyny do Damaszku, ogłosił się królem i założył dynastię Umajjadów. Islam opuścił w ten sposób swój saudyjski matecznik i przekształcił się w zalążek imperium.
Na tym burzliwa historia podziału się nie kończy. Ali z małżeństwa z Fatimą, córką proroka, miał syna Husajna. Mieszkańcy Kufy chcieli mieć go za władcę. Husajn wyruszył z saudyjskiej Medyny do Kufy, ale pod Karbalą (w dzisiejszym Iraku) drogę zagrodziły mu wojska Jazida, syna kalifa Mu’awiji. Husajn odmówił złożenia hołdu silniejszemu przeciwnikowi. Bitwa przekształciła się w rzeź szyitów. Poległ sam Husajn. Według podań jego zwłoki rozsiekano, a głowę odrąbano.
Zwycięzcy ruszyli do Kufy, aby pokazać jej mieszkańcom nadziane na włócznie głowy pokonanych. Zwłoki Husajna i jego bliskich pochowano w miejscu, gdzie stoi dzisiaj najświętsze dla szyitów sanktuarium i mauzoleum w Karbali. W rocznicę śmierci Husajna Karbala napełnia się pielgrzymami przybywającymi na najważniejsze szyickie święto aszura.
Różnice między szyitami i sunnitami
Klęska pod Karbalą stała się zaczynem kultu Husajna jako męczennika i bohatera. Kult miał być wyrazem wdzięczności (bo oddał życie za szyitów) i pokuty (bo szyici go nie ocalili przed śmiercią). Procesje szyitów, którzy biczują się do krwi, mogą bulwersować. Europejczykom będą się kojarzyć z chrześcijańskim średniowieczem lub z wielkanocnymi procesjami na pamiątkę ukrzyżowanego Chrystusa. Żar religijny budzi w człowieku Zachodu mieszane uczucia – fascynacji i obawy przed fanatyzmem.
Islam otacza czcią Jezusa i jego matkę Marię. Jednak Jezusa czci jako proroka, a nie Syna Bożego i Mesjasza. Ciekawe, że i w islamie pojawia się element mesjańsko-apokaliptyczny. Szczególnie silnie w religijności szyickiej. To przykład, że choć oba odłamy są doktrynalnie ortodoksyjne, to różnią się praktykami, zwyczajami, interpretacjami prawa wywodzącego się z Koranu, stosunkiem do ruchów mistycznych – na przykład do sufizmu, który rozkwitał wśród Persów i Turków – a nawet do sztuki. Na dodatek religioznawcy wskazują, że w irańskim szyizmie da się odnaleźć wpływy pogańskich religii sprzed epoki islamskiej.
To powoduje, że niektórzy, bardziej purystycznie nastawieni muzułmanie sunnici patrzą na szyitów podejrzliwie. Może to w istocie odszczepieńcy, a nawet niewierni udający naśladowców proroka? Bojownicy tzw. Państwa Islamskiego, trzymający się fundamentalistycznej interpretacji islamu, zabijają dziś ludzi należących do religijnych mniejszości, w tym chrześcijan, ale także „łże-muzułmanów”, za których uważają szyitów. Libańskie ugrupowanie Hezbollah (po arabsku „partia Boga”) jego sunniccy przeciwnicy przezwali „partią Szatana”. W kontrolowanej przez szyitów części Iraku o życie drżą z kolei tamtejsi sunnici. Przybywa podań o zmianę imienia, które jest zwykle informacją o tożsamości kulturowej osoby, która je nosi. Na przykład imienia Omar, częstego u sunnitów, na mniej jednoznaczne Ammar.
Istotna różnica polega wreszcie na tym, że szyici mają hierarchiczną kastę wyższych duchownych, ajatollahów, podczas gdy islam sunnicki ma swoje religijne, prawne i polityczne autorytety, ale nie ma „papieża”. Tymczasem w szyizmie ajatollah może być zarazem przywódcą duchowym, jak politycznym, a nawet, jak w Iranie, pierwszą osobą w państwie.
Muzułmanie sunnici nazywają imamami przewodniczących zbiorowych modłów w meczecie. Szyici tym tytułem obdarzają następców Alego. Ich bezpośrednia linia urywa się na przełomie IX i X w. Według różnych grup, szyickich imamów było dwunastu, siedmiu lub pięciu. W XVI w. religią Iranu stał się szyizm dwunastu imamów. Ostatnim był Mahdi, któremu Allah polecił ukryć się przed światem. (Sunnici uważają, że Mahdi jeszcze się nie narodził). Ale Mahdi żyje i wróci u końca dziejów, aby objawić prawdziwe przesłanie islamu. W historii islamu pojawiali się przywódcy sekt i rebelii, którzy ogłaszali się Mahdim. Jeden z nich stworzył pod koniec XIX w. państwo w Sudanie, które upadło po klęsce zadanej mu przez Anglików. Na tle tej wojny toczy się akcja powieści Henryka Sienkiewicza „W pustyni i w puszczy”. Fałszywych czy samozwańczych mesjaszów zna historia Żydów i chrześcijaństwa. W świecie religii, szczególnie na Bliskim Wschodzie, idee się przenikają i mutują ku zachwytowi albo utrapieniu badaczy i wyznawców.
Co dalej? Arabska wiosna zaczęła się w 2011 r. nie od starć na tle historyczno-religijnym, lecz od żądania reform politycznych. Uczestnicy protestów łączyli się ponad podziałami religijnymi, etnicznymi, klanowymi pod hasłami poszanowania godności i praw obywatelskich. Gdy reformy nie nastąpiły, a sytuacja polityczna zaczęła wracać w stare koleiny, odżyły również stare podziały. Ludzie znów definiowali się raczej w kategoriach wyznaniowych i plemiennych niż obywatelsko-politycznych. A politycy pokroju Władimira Putina wprost uwielbiają takie podziały wykorzystywać. Podsycając religijny konflikt na śmierć i życie.